Słodziaśny kucyk… Czy napewno?

Słodziutki? Tak myślisz? Więc mam niespodziankę. Ten „słitaśny kucyczek” sprawia sporo kłopotów swoim właścicielom i ich gościom.

Pan Jurek kupił tego pięknego Szetlanda do swojej agroturystyki. W końcu obecność zwierząt bardzo ubogaca ofertę tego typu miejsca. Pan Jurek ma i owieczki, i psy, i koty. Ma też bażanty i indyki. Miejsce jest przepiękne. Pełno zieleni i zwierząt. Żyć, nie umierać! Ja lgnę do takich miejsc. Ty pewnie też.

Tak się złożyło, że jako gość na 40 urodzinach mojej kuzyneczki zawitałam u Pana Jurka w tejże agroturystyce. Na „Dzień dobry” zobaczyłam pięknego kucyka za płotem. Co za wspaniała niespodzianka!! Zaraz pójdę do konika i z nim pobędę. Patrzę, a kucyk stoi sam na łańcuszku. Owszem, długim łańcuszku, niekrępującym ruchów, ale jednak. Zapytałam Pana Jurka: „A konik tak sam tam przebywa?”. Usłyszałam: „Nie. Jest z nim cały czas pies. Pies nie odstępuje kucyka na krok. Pies idzie tam, gdzie kucyk. Są ze sobą bardzo zżyci. Poza tym tuż obok są owce”. Rzeczywiście, przy ministajence dla kucyka, pod drzewem, wylegiwał się piesiu. A tuż obok znajdowała się szopka dla owieczek. Cudny obrazek. Odetchnęłam z ulgą – kucyk ma towarzystwo, nie jest samotny.

„Panie Jurku, a można tego kucyka spuścić z łańcuszka?” – indagowałam dalej. „Oj nie! On się zmądrzył. Gdzieś przedostaje się za ogrodzenie i włazi do ogródka warzywnego żony! Zjadł jej i zniszczył połowę upraw! Muszę najpierw znaleźć miejsce, gdzie przechodzi, załatać i wtedy go puszczę”. „Jasne!” – odpowiedziałam – „W takim razie idę do niego, przywitam się”. „Tylko niech Pani uważa, bo może ugryźć. Niestety, mamy z nim mały problem. Nauczył się gryźć – szczególnie nie lubi dzieci. Raz, jak ugryzł dziewczynkę w policzek, to musiała jechać do szpitala. Innym razem wskoczył przednimi nogami na kucającą panią, przewracając ją, a innej zrobił młynek!”. „Co???” – nie dowierzałam – „Młynek??”. „Tak. To znaczy stanął na tylnik nogach, a przednimi machał jej przed nosem”. „Niezłe ziółko” – pomyślałam. Nie zatrzymywałam już Pana Jurka dalszą konwersacją, bo miał na głowie dogranie szczegółów wspomnianej imprezy urodzinowej.

Założyłam pełne buty (z zasady, do konia w japonkach nie podchodzę) i poszłam do konika. Otworzyłam bramkę. Piesek podbiegł do mnie. Dokonał szybkiej kontroli. Chyba wydałam się niegroźna, bo „przepuścił mnie” dalej. Kucyk podbiegł do mnie bez wahania, chciał trącić pyskiem. Odegnałam go z powrotem. „Nie chcę Cię tu. To jest moja strefa, nie wchodź w moją strefę, bo Cię kopnę” – powiedziałam głośno. Kucyk ponownie próbował podejść. Kilkakrotnie musiałam go odegnać – za każdym razem coraz bardziej stanowczo. Wreszcie zrozumiał. „Ok, ta blondyna to nie jakiś leszcz, chyba z nią nie wygram. Przynajmniej na razie. Jeszcze naprawdę mnie kopnie i napytam sobie biedy”. Wreszcie stanął oddalony ode mnie o kilka metrów. Po chwili to JA PODESZŁAM DO NIEGO. Powiedziałam „Teraz pozwalam Ci się ze mną przywitać, ale nie zapomnij kto jest wyżej w hierarchii. Tym razem nie ty, tym razem ja”.

Drogi czytelniku. Myślisz, że to koniec? O nie! Kucyk, w imię zasady: kto nie walczy, ten nie ma, jeszcze kilka razy próbował zepchnąć mnie z dominującej pozycji. Próbował podgryźć, podszczypać, wystraszyć mnie. Nie dałam się jednak, więc po kilku próbach poległ, złożył broń i złagodniał.

Ten kucyk szetlandzki to wspaniały konik z dominującą naturą. Większość odwiedzających go „osobników” to dzieci i ich rodzice, którzy pewnie nie znają zasad dynamiki stada i naturalnych zachowań koni. Szetland wykorzystał to we wspaniały, wygodny dla siebie sposób. Od razu ustawiał się na dominującej pozycji i był królem agroturystyki. Dzieci uciekały z piskiem i… dawały mu spokój. A co konie lubią najbardziej? Spokój. Może ten Szetland nie do końca polubił głaskanie, przytulanie? Może kiedyś lubił, ale zrobiło się tego za dużo. Ta sława i zainteresowanie jego skromną osobą przerosły go? Znalazł więc sposób na pozbywanie się „przytulasów”.

My, ludzie, często traktujemy zwierzęta jak pluszaki. Wiem, sama często mam ochotę, od razu po przyjściu do stajni, wycałować wszystkie konie. Ale takie „ludzkie” traktowanie czasem może zaprowadzić nas na manowce…

Zanim zaczniesz obściskiwać kucyka, czy konia najpierw zapoznaj się z nim trochę… Bo słodziaśny kucyk może okazać się niezłym łobuziakiem. Warto znać reguły panujące w stadzie, warto znać końskie zachowania i ich przyczyny, by w razie czego wiedzieć, jak reagować! DLA WŁASNEGO BEZPIECZEŃSTWA i dla dobra kucyka. Liczne „pokonane” dzieciaki tylko upewniły kucyka, że jest królem i że to on rządzi. Trudno będzie go teraz oduczyć niepożądanych zachowań.

P.S Apel do wszystkich gości gospodarstw agroturystycznych, gdzie przebywają konie. Proszę, nie podcinajcie grzyw koniom! Wiem, myślicie, że właściciel nie dba o nie, nie zauważa, że „koń nic nie widzi przez tę długą grzywę”. W dobrej wierze obcinacie grzywę. Ale uwierzcie – koń dobrze widzi z długą grzywą i długa grzywa jest mu bardzo pomocna 🙂

3 odpowiedzi do “Słodziaśny kucyk… Czy napewno?”

  1. To prawda – najważniejsze jest bezpieczeństwo! A najbezpieczniejszy koń, czy to duży czy mały, to nie ten zdominowany (bo zastraszony koń czasem może wybuchnąć) tylko taki, którego nauczy się pożądanych zachowań cierpliwie, konsekwentnie (sami musimy się też pilnować żeby nie mieszać koniowi w głowie raz robiąc tak, a za chwilę inaczej) i ze zrozumieniem tego jak uczą się konie. Wklejam dla kontrastu filmik z przykładem bardzo grzecznego kucyka, który pracuje jako przewodnik dla niewidomej – tak jak psy, a nawet lepiej. Na filmie kucyk dopiero uczy się swojej pracy, więc często dostaje nagrody z ręki, ale wie że nie może ich wymuszać (bo kiedy wymuszał to nigdy nie dostał – konsekwencja!) i do głowy mu nie przyjdzie wpychać się na człowieka. W szkoleniu nie były użyte metody bazujące na hierarchii i dominacji. https://www.youtube.com/watch?v=PLdO2cBAusw

  2. „Jest z nim cały czas pies. Pies nie odstępuje kucyka na krok. Pies idzie tam, gdzie kucyk. Są ze sobą bardzo zżyci. Poza tym tuż obok są owce”. Rzeczywiście, przy ministajence dla kucyka, pod drzewem, wylegiwał się piesiu. A tuż obok znajdowała się szopka dla owieczek. Cudny obrazek. Odetchnęłam z ulgą – kucyk ma towarzystwo, nie jest samotny.”

    Ani pies, ani owce nie są wystarczającym towarzystwem dla konia czy kuca. On dobrze wie, że nie jest owcą, ani psem i potrzebuje końskiego towarzystwa. Nie ma co się dziwić, że jest sfrustrowany i ucieka.

    1. Dziękuję za komentarz. Komentarze są potrzebne!
      Co do treści. Lepszy rydz niż nic 🙂 Lepsza koza, czy owca niż kompletna samotność. Ale stada nic nie zastąpi… nie ma żadnych wątpliwości

Skomentuj Agnieszka Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *