Koń płoszący się w terenie. Jak przygotować konia do pracy w terenie? (część I)

Do napisania tego postu zaprosiłam Marzenę Niewęgłowską. Marzena jest, według mnie, niekwestionowaną specjalistką w przygotowywaniu koni do pracy w terenie (i nie tylko 🙂 Od wielu lat pracuje na Zaczarowanym Wzgórzu (okolice Krakowa – Czasław), gdzie prawie wszystkie konie chodzą w teren, a jest ich tam około 50… 25 koni sama prowadziła, uczyła od samego początku. Oznacza to ogrom doświadczenia i pracy.

Zapraszam!

„Zapewne ilu trenerów tyle sposobów na płochliwego konia. Opiszę mój sposób, który sprawdził mi się na wielu różnych koniach, zarówno tych niskoenergetycznych miśkach jak i na wysoko reaktywnych torpedach.

ZASADĄ nr 1!!! zawsze jest zbudowanie relacji z koniem, których bazą jest obopólne zaufanie, szacunek i nastawienie na współpracę. Jest to najtrudniejsza praca, bo głównie nad naszymi własnymi emocjami, cierpliwością i konsekwencją. Musimy pamiętać, że łagodność i cierpliwość to nie bezradność!!!. Natomiast stanowczość i konsekwencja to nie brutalność!!! Celowo nie piszę tu o DOMINACJI, bo tak naprawdę, mniej czy bardziej świadomie, dominujemy konie często (żeby nie powiedzieć, że ciągle) choćby tylko przez podnoszenie nóg do czyszczenia, przestawianie zwierzaka, nadawanie mu kierunku czy tempa chodu.

Zaufanie obustronne czyli jakie?? Jeśli koń jest w naszej obecności spokojny, rozluźniony, ciekawski, pozwala się dotykać bez odruchu uchylania się, czy otrzepywania, to możemy uznać że jest to zwierzak ufny w stosunku do człowieka – do nas. A my?? Jeśli odczuwamy strach, czy obawę (jeśli chodzi zarówno o konia jako o wielkie zwierzę jak i o sytuację, która może się wydarzyć) – to koń to oczywiście wyczuje i też zacznie się obawiać, denerwować, szukać strachów więc i my będziemy się jeszcze bardziej bać – błędne koło będzie się napędzać.

Bardzo często jest tak, że mamy obopólne zaufanie, ale szacunku brak. Koń szpera nam po kieszeniach, popycha, potrąca, czasem postraszy zębami, czy kopytem. Traktuje nas jak osobnika podrzędnej kategorii. Jeśli stanowczo, cierpliwie i konsekwentnie pokażemy koniowi swoją energią, mową ciała, gestem, że nam się to nie podoba – uzyskamy szacunek konia, a to jest kolejny krok do bezpiecznej relacji.

Aby rozwijać i umacniać te relacje czas na ZASADĘ nr 2!!!  A jest to praca z ziemi. Skupianie konia na ćwiczeniach to podstawa. Każde ćwiczenie próbujemy zrobić 2-3 razy na każdą stronę. Jeśli nie wychodzi to znaczy, że koń nie rozumie o co nam chodzi, lub że ćwiczenie jest zbyt trudne dla zwierzęcia (koń nie jest jeszcze mentalnie i/lub fizycznie wystarczająco gotowy). Zmniejszamy więc poziom trudności. Na przykład: chcemy przejść z koniem slalom składający się z 5 pachołków ustawionych co 3m. Koń się nie mieści, potrąca pachołki, omija je. Zmniejszmy stopień trudności, ustawmy zatem 3 pachołki co 5m. Gdy przejdziemy tę przeszkodę bezbłędnie w obu kierunkach, dodajmy czwarty pachołek i zmniejszmy odległości o 1m. Gdy i to ćwiczenie nie sprawi trudności to dodajmy kolejny, pięty pachołek, a odległości zmniejszmy o 0,5m. Po poprawnym pokonaniu i tego ustawienia, znowu zmniejszmy odległości o kolejne 0,5m, czyli będziemy mieli 5 pachołków ustawionych co 3m. W ten sposób osiągniemy cel pierwotny bez frustracji zarówno konia jak i naszej. Pamiętajmy aby konia CHWALIĆ!!! Choćby za próbę pokonania danej przeszkody.

Co dzięki temu uzyskamy?? Ano to, że koń będzie się upewniał w tym, że przy nas jest bezpiecznie, łatwiej pokonywać wymagające ćwiczenia, że pozwalamy mu być koniem niedoskonałym i prowadzimy go do doskonałości.

Ćwiczenia wspomagające uważność na nas to np. praca na kołach (nie chodzi o ganianie konia w kółko wokół nas), drągach, cavaletti. Wzmacniają one  dobre relacje, bo przez nie pilnujemy też dystansu naciskając w razie potrzeby na szyję w okolicy 4-5 kręgu lub na łopatkę. Ćwiczeń tego rodzaju jest mnóstwo – inspiracje można zaczerpnąć  choćby z  Dual-Aktivierung Polska proponowane przez Paulinę Ferdek lub  W poszukiwaniu harmonii i równowagi  promowane przez Elę Prykę. Jest to doskonała praca zarówno nad ciałem jak i umysłem konia.

Kolejna ZASADA nr 3!!! to jest odczulanie na różne bodźce, o czym więcej napisałam w artykule HABITUACJA « Na koń (hejnakon.pl). Dzięki habituacji konie obdarzają nas większym zaufaniem, nabierają pewności siebie, stają się bardziej opanowane, odważniejsze, mniej płochliwe w zetknięciu z nieznanym.

Następnym krokiem są spacery z koniem w ręku poza rejon stajni np. do lasu (jeśli takowy mamy gdzieś w pobliżu). Oczywiście nie są to spacery polegające na prowadzeniu konia i tyle… Prowadzimy robiąc przy okazji różne ćwiczenia, aby zająć konia, skupiać go na sobie, by oczekiwał co dalej… Mogą to być np. ustępowania, przestawiania konia z jednej strony na drugą, ósemki przed nami ( cały czas w stępie), zatrzymania, cofnięcia, ruszanie kłusem i zatrzymania, przechodzenie przez skarpy, rowy, chodzenie pomiędzy drzewami, przechodzenie przez strumyki, obok pojazdów (zarówno stojących jak i jadących), a w międzyczasie krótkie popasy jako nagroda. To wszystko dodaje koniowi pewności siebie, wzmacnia nasze obopólne zaufanie, uczy konia skupiać się na zadaniach.

Nadszedł czas na kolejny krok, czyli wyjazd w teren. Najlepiej i najbezpieczniej (nigdy nie promuje samotnych wyjazdów w teren) jest pojechać w teren w towarzystwie innego konia, jednak staramy się być parą prowadzącą. Gdy tak się dzieje musimy pamiętać, by konia chwalić za to że prowadzi, że przeszedł samodzielnie przez jakąś przeszkodę. A chwalimy głaszcząc po kłębie i okolicy łopatki oraz głosem. Mogą zdarzyć się sytuacje, że będzie coś strasznego, np. powalone drzewo z korzeniami, czy strumyk i nasz wierzchowiec będzie się boczył, cofał, prychał. Jeśli nasze, łagodne perswazje nie pomogą pokonać strachu przed straszydłem, to koń towarzyszący ma wtedy za zadanie przejść i przeprowadzić nas przez to miejsce, po czym wychodzimy na prowadzenie i jedziemy dalej. Na pierwszej przejażdżce raczej poruszamy się po terenie znanym koniowi ze spacerów w ręku i staramy się, by czas spędzony poza stajnią trwał nie dłużej jak ok 1godzinę , na kolejnych przejażdżkach powiększamy teren i czas. Pamiętajmy jednak, by nie nakręcać się przed jazdą w stylu ,,a co będzie jeśli…” Bądźmy tak jak koń TU I TERAZ, cieszmy się, miejmy FUN z bycia z koniem, dbajmy o to, by i koń miał FUN z bycia z nami. Wrażenia i przeżycia wówczas są nie do przecenienia :)”

Marzena Niewęgłowska

część II – rozwinięcie tematu (część II). Co gdy koń panikuje? Płoszy się dalej w terenie? Trudności z koniem w terenie. Co zrobić gdy koń … (część II)

A więcej o samej habituacji, pracy z ziemi, emocjach jeźdźca, psychice koni przeczytacie w mojej książce „Jazda konna? Naturalnie! Co ten koń sobie myśli? ( O książce)

Ela Gródek

Marzena Niewęgłowska we własnej osobie 🙂

Jeszcze kilka zdań o Marzenie: Marzena pracowała wiele lat przy zajeżdżaniu dzikich koni, prowadziła własny Ośrodek Jeździecki, Wygrała I Ogólnopolskie Zawody w Jeździe Bez Ogłowia o Puchar Bałtyku w konkurencji trail (przygotowywała się tylko 2 miesiące!!), szkoli konie metodami naturalnymi (do pracy bez wędzidła, na cordeo!), zajeżdża konie, trenuje jeźdźców, przygotowuje do zawodów na cordeo (i to z sukcesami!) 🙂

Mateusz Draus i trenerka Marzena po wygranych zawodach w jeździe bez ogłowia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *