Relacje z koniem – jak je tworzyć?

Ci z nas, którzy interesują się psychiką koni, podejściem do koni bez użycia siły, przemocy, z poszanowaniem ich natury, Ci z nas którzy interesują się naturalem, prędzej czy później, dojdą do jednego wniosku. NIE MA TRENINGU KONIA, NIE MA POROZUMIENIA Z KONIEM (koń nie będzie się nas „słuchał”) BEZ RELACJI.

Okazuje się, że wszyscy trenerzy, wszyscy Koniarze, pracujący z końmi na wolności, bez presji, zaczynają od tłuczenia Ci do głowy jednego: konieczności nawiązania RELACJI z koniem.

Nie ważne jaki temat Cię interesuje – wszyscy radzą na początku to samo – najpierw RELACJE. Potem cała reszta. Masz problem? Przyjrzyj się swoim relacjom!

I tak sobie pomyślałam, że każdy o tych relacja mówi, a rzadko kto uczy i tłumaczy początkującym jeźdźcom JAK TO ZROBIĆ? Jak nauczyć się nawiązywać relacje z koniem. Wiecie dlaczego? Bo to jest bardzo trudne i bardzo indywidualne.

Obserwując koński świat od dobrych paru lat, obserwując jeźdźców, ucząc się, patrząc na własny rozwój, dochodzę do następujących wniosków:

Nie nawiążemy relacji z koniem jeśli (i jest to punkt numer 1) w pełni mu nie zaufamy, jeśli nie przestaniemy się go bać, jego reakcji, zachowań.

Jeśli nie zachowujemy postawy pełnej spokoju, harmonii, wyrozumiałości, spójności i konsekwencji, koń nam nie zaufa. Aby koń chciał nawiązać z nami relacje, musi widzieć, czuć, wiedzieć, że w 100% nic mu nie grozi z naszej strony, że może zaufać. Koń – jako zwierzę uciekające – nie daje kredytu zaufania. Mało tego, koń musi wiedzieć, że przy nas będzie mu lepiej, że rozwiążemy niejedną sytuację za niego, że może na nas liczyć…

Abyśmy MY mogli zaufać koniowi, musimy przekonać się, że nie ma czego się bać. Wiem jak to jest na początku: „ten koń bryka:, „ten gryzie”, „ten kuli uszy”, „ten może mnie kopnie?”. JAK TU SIĘ NIE BAĆ??  Niestety jest to zamknięte koło. Jeśli my podchodzimy do konia z dystansem, on patrzy na nas z dystansem. Czuje, że z jakiegoś powodu, ta istota (my), gdzieś tam w głębi, podszyta jest strachem… Zatem koń nabierze podejrzeń w stosunku do nas (bo dlaczego się boi? Jakie ma intencje?) i chętnie nas trochę „ustawi”, czy to skulonymi uszami, czy zębiskami, zyska przewagę (w razie czego). Jak przestać obawiać się koni? Nie ma innej rady. Musimy łazić do stajni, obcować z końmi – różnymi końmi, w różnych stajniach – i uczyć się o ich psychice, naturze, zachowaniach. Musimy nauczyć się jak przerwać to błędne koło wzajemnego lęku, nieufności, oswoić się. MUSIMY MU ZAUFAĆ. To my pierwsi musimy dać koniowi kredyt zaufania. Kredyt zaufania oparty na udowodnionych faktach, że koń to ostatnie stworzenie, które chce jakiegokolwiek konfliktu z nami, jakiejś bójki, wzajemnej walki. Pamiętaj – wszystkie niepożądane zachowania koni wynikają z jego strachu, z samoobrony, z przeszłości, traumy (najczęściej wywołanej przez człowieka!!). KOŃ Z URODZENIA I ZAŁOŻENIA jest stworzeniem przyjaznym, który UNIKA JAK OGNIA wszelkich agresywnych zachowań. (oglądam mnóstwo filmików z końmi, mnóstwo czytam i potwierdzam to w 100%)

Niestety koń ma jedną „wadę”. Widzi każdą niespójność, każdą próbę naciągnięcia rzeczywistości. Koń nie kupi tego, że się uśmiechasz, że jesteś „rozluźniona”, jeśli wewnątrz Ciebie kołata serce. Koń słyszy wszystko (nie bez przyczyny mówi się o umiejętnościach telepatycznych koni), wyczuje wszystko. Nie da się oszukać i naciągnąć. Możemy starać się zachowywać tak, jakbyśmy się nie bali, ale jeśli wewnątrz nas jest choćby cień obawy i dystansu – koń o tym się dowie…i nie zaufa. Nie ma drogi na skróty. Musisz naprawdę w głębi serca zaufać koniom.

Obserwując Wielkich Koniarzy zauważam jedno. NAWET jak pracują z koniem trudnym, brykającym, wyrywającym się, dębującym (z pozoru bardzo niebezpiecznym), są SPOKOJNI i naprawdę widać, że to co wyprawia koń, nie robi na nich najmniejszego wrażenia. NIE BOJĄ się. Wiedzą, że ich spokój, spokojne serce, oddech, wyciszy to biedne stworzenie i będą mogli mu pomóc. I tak się dzieje…

Ok. I co dalej? Załóżmy, że przestajemy wreszcie reagować potem, wzrostem ciśnienia we krwi, biciem serca na „niemiłe” zachowania konia, że ufamy i zachowujemy pełny luz i spokój. Wtedy możemy przejść do punktu numer 2 w nauce nawiązywaniu relacji z koniem.

Numer 2 to nauka uświadamianie sobie naszych wszystkich niewerbalnych zachowań. Poznanie języka naszego ciała, naszych emocji, myśli, oraz numer 3 – poznanie języka koni. Nie ma możliwości nawiązania relacji z koniem, jeśli nie zaczniemy mówić końskim językiem. Gdzie się tego nauczyć? Jak to zrobić? Wiele pisałam o tym mojej książce ” Jazda konna? Naturalnie! Co ten koń sobie myśli? (więcej tu: O książce ) oraz na tym blogu ( Spis treści BLOG). Są też kursy, inne książki. To konkretna wiedza, którą możemy opanować, przyswoić i używać w praktyce.

Ważna jest też nasza intencja (punkt numer 4). Koń MUSI czuć za każdym razem, że chcemy mu pomóc. Nie chcemy go nic innego – tylko chcemy mu pomóc.

Wtedy następuje SPÓJNOŚĆ – naszej duszy, ciała, myśli, intencji i… działania 😊I to koń kupi

Ela Gródek

PS Wpisując w „lupkę” na blogu „relacje”, „język koni”, „komunikacja z konie”, „emocje” itp., znajdziecie kilka wpisów które mogą Wam rozszerzyć temat: Emocje i pewność siebie a nauka skakania…

Pełne zaufanie 🙂

Na zdjęciach ja i Tommy ze Stajni Śmiałka.

2 odpowiedzi do “Relacje z koniem – jak je tworzyć?”

  1. Bardzo lubię Twój blog i wiele wpisów czytam z przyjemnością, ale tu nie do końca się zgadzam i nie mogę przejść obojętnie wobec tego wpisu. Uważam wręcz, że jeśli ktoś (a już zwłaszcza poczatkujący jeżdziec) weźmie Twój tekst zbyt dosłownie to może stać mu się krzywda. Relacji z końmi nie da się zbudować na samym zaufaniu. Wręcz odradzam zaufanie do konia, który gryzie, kopie, sięga przodem. Wiele z nich (tych zachowań) jak sama napisałaś wywołane jest traumą spowodowaną przez człowieka i tu negatywne zachowanie nalezy zgasić zanim się zaufa. Taki koń doskonale wie jak zrobić krzywdę i chce ją zrobić człowiekowi bo innego sposobu na komunikację z dwónożnym nie zna. Zaufanie może tu kosztowac życie. Koń ponoszący i płoszący się stratuje człowieka jeśli nie ma do niego szacunku, po prostu po nim przebiegnie nawet jesli ten będzie oazą spokoju i obdarzy go najwyższym zaufaniem. Spróbuj zaufać w sposób, o którym piszesz młodzikowi który nigdy jeszcze nie pracował z człowiekiem, albo dzikiemu mustangowi ☠️Punkt 2, świadomość niewerbalnych zachowań to tak naprawdę punkt 1 – WIEDZA, WIEDZA, WIEDZA, umiejętność prawidłowego dawania sygnałów oraz odczytywania zachowań końskich i własciwa na nie reakcja, reakcja naturalna, ale UWAGA! naturalna w rozumieniu koni, a nie ludzi. Konie unikają konfliktów – TAK, ale dlatego że rozumieją sygnały wysyłane przez inne konie. Konie w naturze ostrzegają się co najmniej kilka razy zanim sięgną po mocne argumenty (kopyta, zęby). Natomiast jeżeli jest taka konieczność komunikacyjna absolutnie nie unikają kopania i gryzienia innych koni. Widac to nie tylko na filmikach, ale w kazdym jednym końskim stadzie, gdzie każdy „nowicjusz” na początku zanim nauczy się gadać z kolegami i koleżankami ma co najmniej kilka śladów ugryzień i kopniaków na ciele. Natomiast niezbyt często robią sobie nawzajem poważną krzywdę, a to dlatego, że są dla siebie proporcjonalne chociazby wagowo. Takie samo kopnięcie czy ugryzienie wymierzone w konia i w człowieka może mieć (i ma) niewspółmiernie inne konsekwencje. Piszesz o „koniarzach”, którzy korygują zachowania koni (z pozoru!) niebezpiecznych – te konie nie są z pozoru niebezpieczne – konie ważą co najmniej pół tony, są sprawne, bystre i kilkanaście razy szybsze w rekacjach niż człowiek oraz doskonale wiedzą gdzie kopnąć, aby zabić – one mogą być i często są śmiertelnie niebezpieczne. Ci ludzie zachowują spokój – TAK, bo mają kolosalne doświadczenie i wiedzą jak i kiedy zareagować. Oczywiście większość koni w rekreacji (i ogólnie znaczna większość koni) to nie są mordercy, ale niewłaściwe odczytanie ich sygnałów też może mieć co najmniej nieprzyjemne konsekwencje (nadepnięcia, popchnięcia, ugryzienia, uderzenia głową). Nie zapomnę nigdy filmiku przesłanego przez znajomą, koniarę od wielu lat, doświadczoną, którą jej własny, ukochany i naprawdę bardzo zrównoważony koń kopnął ponieważ się wystraszył jakiejś maszyny rolniczej, jej po prostu nie zauważył, a ona ufając mu bezgranicznie weszła bez ostrzeżenia w strefę kopnięcia – koń zareagował instynktownie. Na drodze jest taka fajna zasada – ograniczonego zaufania – i tu bym chyba bardziej rekomendowała takie podejście. Ufajmy w dobre intencje koni, ale uważajmy na siebie i na konie pamiętając, że to zupełnie inny gatunek (również gabarytowo). Także po pierwsze wiedza, kompetencje, doświadczenie zdobywane na ograniczonym zaufaniu (przede wszystkim do siebie) i pamiętaniu o swoich ograniczeniach fizycznych. Po wtóre budowanie właściwie relacji ze spokojem, zaufniem, odwagą i pokorą. A przede wszystkim nie należy się bać pytać, mieć wątpliwości i szukać odpowiedzi. Pamiętając, że jedną z najcudowniejszych rzeczy w pracy z końmi jest czas – mamy czas, dajmy im i sobie czas, czas na naukę, na zaufanie, na budowanie relacji, naprawdę warto ❤❤

  2. Asiu – dziękuję za podzielenie się swoimi obawami/uwagami. Jeśli podczytujesz (jak piszesz) mój blog to wiesz, że bezpieczeństwo stawiam zawsze na pierwszym miejscu. Biegnę zatem z komentarzem do Twojego komentarza Po pierwsze. Ustalmy jedno (kontekst). Ten blog nie jest dla profesjonalistów, ale da Ambitnych Rekreantów, więc oczywiście wykluczam pracę i kontakt z dzikimi końmi. Zakładam, że mamy do czynienia z końmi z rekreacji, czy prywatnymi, z końmi, które znają człowieka, bo urodziły się w stajni. Dziękuję za uwagę. Warto to podkreślić.
    Po drugie. Oczywiście, że relacji z koniem – jak piszesz – „nie da się zbudować na samym zaufaniu”. I w moim tekście nie ma takiej tezy. Piszesz: punkt pierwszy to WIEDZA, WIEDZA. Wróćmy zatem do mojego tekstu. Napisałam: punkt pierwszy to zaufanie do konia. ALE zaraz stawiam pytanie: JAK ZAUFAĆ? Jak się nie bać? I odpowiadam: łazić do stajni, obcować z końmi i UCZYĆ SIĘ o ich psychice, zachowaniach, naturze koni. Czyli WIEDZA, WIEDZA Nie da się zaufać koniom bez wiedzy. Człowiek to nie robot. Nie można sobie po prostu, ot tak, powiedzieć: od dzisiaj się nie boję i ufam!. Wiem, bo sama przechodziłam długą drogę od obaw, lęków, bicie serca, po zaufanie (masz racje, są konie, do których zawsze będziemy mieć ograniczone zaufanie). I stało się to tylko i wyłącznie poprzez zdobywanie wiedzy i praktykę.
    Ten tekst to to trochę taka podpowiedź dla tych, którzy próbują nawiązywać relacje z końmi, ale im nie wychodzi. Z pozoru robią wszystko dobrze, ale ten koń jakoś tak do nich „nie ciągnie”. Chcą przeskoczyć pewny etap, chcą za szybko. Trochę staram się podpowiedzieć gdzie leży przyczyna (i masz racje – uściślijmy to jeszcze raz. Nie mówię o koniach problematycznych, z narowami, wymagającymi naprawdę dobrych fachowców-trenerów). Obcuję w stajniach z rekreantami i często widzę nieuzasadniony strach, wynikający właśnie z braku wiedzy, znajomości sygnałów jakie wysyłają konie itp. A propos’ sygnałów – polecam wpis z 22 sierpnia ’22 (Książka Co niepokoi mojego konia? Język ciała i sygnały uspokajające u koni”- dlaczego warto przeczytać) właśnie o tym.
    Wszystko o czym pisze to prawda. I to prawda, że jedno kopnięcie konia może zabić. Ale wiesz. Myślę, że za dużo mówi się o tych „zagrożeniach” ze strony koni a za mało o tym jak „niegroźne” one są! I to naprawdę blokuje wiele, wiele głów! Uwierz mi! W stajniach tylko to słychać! Konie są groźne ale tylko w pewnych sytuacjach! Właśnie wtedy gdy jak piszesz, człowiek nie umie ich czytać. Nie umie się wśród nich zachować, nie zna ich odruchów naturalnych i nie zdaje sobie strawy z własnych reakcji/zachować itp. Dlatego podkreślam (zaraz po wiedzy, zaufaniu) jak ważna jest też (punkt 2) SAMOŚWIADOMOŚĆ, świadomość naszego ciała, wysyłanych przez nas komunikatów, które koń odczytuje, a które możemy wysyłać nieświadomie. I poznanie języka koni (czyli to o czym piszesz – odczytywanie tego co one nam sygnalizują.
    Koń wyczuwa naszą intencję, nasze uczucia, nasze emocje. Tak wielu młodych jeźdźców zapomina o pracy nad sobą w budowaniu relacji z koniem. O tej ważnej kwestii – MUSISZ ZACZĄĆ OD SIEBIE. Budowanie relacji z koniem zaczyna się od Twojej ciężkiej pracy
    Pozdrawiam Cię serdecznie
    Ela

Skomentuj Asia Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *