Dzisiaj – z okazji Świąt – mała refleksja…
Pisząc ten blog obiecałam sobie 2 rzeczy: ZERO pozerstwa czyli pisanie prawdy i tylko prawdy bez naciągania i koloryzowania oraz dobrą zabawę. Dlaczego prawda i tylko prawda? Po to, by pisało mi się lekko, szybko i przyjemnie czyli bez „kminy” jak by tu pisać, by publika przyklasnęła i posty dobrze brzmiały. Piszę i będę pisać to co mi serce dyktuje. Oczywiście ta prawda to moja prawda. Ty możesz mieć swoją. Masz do tego prawo i nie martw się jeśli nie zgadzasz się ze mną . Nie oczekuję tego. Każdy ma swoją drogę, swoje doświadczenia. Piszę o swoich błędach i swoich postępach, o tym JAK robię te postępy – co pomaga, a co szkodzi. Chcę się dzielić tą wiedzą… bo mi, Julii i Ali (moim córkom) tej wiedzy zabrakło gdy zaczęłyśmy naszą końską przygodę… a szkoda.
Dlaczego dobrą zabawę? Bo uwielbiam dobrą zabawę. Uwielbiam głośny śmiech i ból brzucha z powodu śmiechu! Jeśli robię coś z przyjemnością i radością to ta czynność nie staje się przykrym „obowiązkiem”, który trzeba wypełnić. Zatem mam zamiar siadać do pisania w podskokach i bawić się na całego! Śmiać się z siebie… czasem może z konia . Autoironia pomaga w życiu! Czasem będzie więc nauka przez żarty… ale czasem przez refleksję.
Chciałabym – ..tak sobie o tym marzę – by w przyszłości każda stajnia zaczynała prowadzić naukę jazdy konnej OD TEORII. Zanim wrzuci jeźdźca na grzbiet konia, zaprosi go na lekcje o naturze końskiej, instynktach koni, systemie komunikacji, ich potrzebach (lub przynajmniej podsunie lekturę obowiązkową). Naukę jazdy samochodem zaczynamy od teorii? Prawda? Dlaczego z końmi jest inaczej?
Mówmy jak najwięcej i dzielmy się tym: „O CZYM TEN KOŃ MYŚLI??”