W pewien weekend majowy pojechałam w okolice Roztocza, do wioseczki Brodziaki. Na rowery, na kajaki. Dołączyłam się do znajomych z najmłodszą córką – Olgą. Jak się okazało, znajomi wynajęli domek w agroturystyce, gdzie były 3 konie. „Ale mi się trafiło!” – pomyślałam. Lepiej być nie mogło. Gdy tylko dojechaliśmy, od razu spytałam właściciela, gdzie są konie. „O tam… na łące, pasą się” – odpowiedział Pan Jan. Poszliśmy zatem z dzieciakami na łąkę. Idziemy, a tu nagle słychać tupot… Jakby biegły 3 słonie… a nie 3 konie. Dzieci w tył zwrot i za ogrodzenie. Ja patrzę w osłupieniu, a konie podbiegają do nas, obwąchują, obchodzą z każdej strony, domagają się głaskania.„NIE WIERZĘ!!”.
Był to mój pierwszy kontakt z końmi nie w rekreacji… Konie rekreacyjne generalnie stronią od ludzi. Pasą się daleko od ogrodzenia, nie zwracają na ludzi uwagi. Nie podchodzą wołane.
Nie są chętne, by zejść z pastwiska na lekcje. Do takiego widoku i „kontaktu” byłam przyzwyczajona.
A tu takie odkrycie. Istnieją inne konie! Konie, które lgną do człowieka, szukają kontaktu z człowiekiem, są go ciekawe! Lubią jego dotyk, chcą przy nim być! ŁAŁ… czułam się, jakbym odkryła Amerykę :).
Konie z natury są nie tylko „towarzyskie”, ale też bardzo ciekawskie.
Najbardziej przekonała się o tym Olga przy okazji innej wizyty.
Pojechałam z nią odwiedzić nowo poznaną koleżankę – właścicielkę 7 koni. Sytuacja była podobna jak w Brodziakach. Wszystkie konie od razu podbiegły do nas, obwąchały, przywitały się. Olga chowała się między moimi nogami. Nie była zadowolona. Jeszcze bała się koni :(.
Była piękna pogoda. Wzięłam kocyk i zabawki dla Olgi. Olga miała bawić się gdzieś na uboczu, a my z Ewą miałyśmy „po-przebywać” z końmi, poćwiczyć. Taki był plan.
Plan jednak nie wypalił. Marcel – 3-letni konik – za bardzo zainteresowany był Olgą, jej kocykiem i zabawkami… Olga natomiast absolutnie nie była zainteresowana przyjaźnią z Marcelem. Co odgoniłyśmy Marcela od Olgi, to Marcel wracał jak bumerang, jakby skarżąc się: „Olga nie chce się ze mną przywitać i pobawić… i nie chce pokazać, co ma na kocyku!”.
Konie, które nie zaznały krzywdy ze strony człowieka, szukają z nim kontaktu i są ciekawe wszystkiego. Nie w głowie im kopnięcia, popychania, uszczypnięcia. Mają zaufanie do człowieka, nie stronią od niego.
Konie w rekreacji niejedno przeżyły… Człowiek wielokrotnie nadwyrężył ich zaufanie… i to często. Zrobiłeś to ty i zrobiłam to ja. Nie ma więc co im się dziwić.
Ale możemy to zmieniać (i Ty, i ja), bliżej poznając ich naturę, potrzeby, system komunikacji. Więcej słuchając, a mniej mówiąc…