Porady rajdowe – część IV (co gdy leje 6 godzin?)

Tak… Po ostatnim rajdzie – gdzie padał deszcz, śnieg, gdzie temperatura wahała się od -1 do 25 – myślałam, że już wszystko wiem. (link do wpisu tu: Porady rajdowe – cześć III (co gdy temperatura waha się od 25 do -1?) Wiem już, jak się przygotować, by się nie ugotować, by nie zamarznąć, by nie zmoknąć, by… I znowu dostałam lekcję pokory. Lekcja pokory przyszła podczas czerwcowego rajdu na Jurę Krakowsko- Częstochowską, kiedy to zlało mi dupsko doszczętnie, kiedy to woda chlupała w butach, kiedy chłód zaglądał mi w (dopiszcie sami co 🙂 )

Co poszło nie tak??

Po pierwsze – zawierzyłam za bardzo prognozie pogody. Oczywiście miał być deszcz, ale przelotny. Miały być chmury, ale i dużo słońca. Wyobrażałam sobie zatem, że, oczywiście, trochę nas zleje, ale zaraz się wysuszymy.  Przecież w końcu jest czerwiec i temperatura 20 stopni! Nawet gdy zmokniemy to zaraz ogrzejemy się w promieniach słońca.

Po drugie – ubiór, który miał zadziałać, nie zadziałał.

Zatem – sprostowanie do wpisu „Parady rajdowe – część III…”

To ponczo  jest dobre, ale nie na 3-6 godzin ciągłego deszczu.

DCIM100GOPROGOPR4839.JPG

Przemokło, a pod nim przemokła moja bluzka. Na szczęście jechałyśmy (na rajdzie byłam z córka Julią) w kamizelkach ochronnych – piankowych, które wspaniale sprawdziły się w roli „dogrzewaczy”. POLECAM!! Gdyby nie ten dogrzewacz i „owca”… umarłabym.

Kolor owcy nie ma znaczenia :)))

Pamiętaj – nie ważne czy jest 16 czy 18 czy 20 stopni. Jak zmokniesz do majtek, to będzie Ci zimno! Bardzo zimno (no dobra – są ludzie, którzy nie marzną. Nie wiem co im w żyłach płynie…) Sytuacja u mnie była o tyle trudniejsza, że jechałam na koniu 1,7 w kłębie – na kochanym Olku. Razem z Olkiem, tworzyliśmy wysokość około 3 metrów, ściągając z drzew, liści, całą wodę na siebie 🙂

A propos „owcy”. Popularna na rajdach „owca” – czyli skóra barania – jest niezastąpiona. Przekonałam się o tym na własnej skórze. Owca nie nasiąka wodą, a przynajmniej nie w ciągu 6 godzin (moja nie przemokła). Nawet wilgotna owca grzeje! (owce to mają dobrze 🙂 ). Na rajdzie, pewne odcinki trasy, pokonywaliśmy pieszo. Wtedy zwijałam owcę w wałek i niosłam pod pachą. Gdy wsiadałyśmy na konia, rozkładałam owcę na siodle. Mimo mokrych leginsów, majtek, owca za chwilę zaczynała grzać, wywołując powrót uśmiechu na twarzy.

Z owcą związana jest pewna anegdota. Ale zacznę od początku. Rajd na Jurę Krakowsko- Częstochowską był rajdem rodzinnym – w praktyce  – rajd Mam z córkami (15 bab na koniach przemierzających piękny kawałek Polski!)

Jak jechałyśmy to końca „ogonka” nie było widać

Komunikacja, w tak licznej grupie, przebiegała zatem na zasadzie głuchego telefonu. Ktoś  z przodu, podawał informację do osoby za sobą, i tak łańcuszkiem do ostatniej osoby. Lub odwrotnie.

Galopujemy, galopujemy. Rozkoszuję się wspaniałymi fulami największego konia w stajni, moje myśli odlatują wysoko! Cieszę się jak dziecko! Pędzę, wiatr we włosach!…I słyszę za sobą „STOP!! Ula spadła!”. Podaję szybko do przodu: „STOP!! Ula spadła!”. Nasza Przodowniczka hamuje, zawraca, pędzi galopem  z powrotem chcąc ratować Ulę i…. co słyszy? „Skóra spadła!”. Wiecie czyja skóra? Moja :)))))) Przodowniczko Magdaleno! Tu w tym miejscu, oficjalnie, jeszcze raz, przepraszam za zatrzymanie całego zastępu podczas wspaniałego galopu.

Z tej rozkoszy zapomniałam, że mam owcę pod tyłkiem, a żeby szybciej galopować, i by koniowi było lżej, zrobiłam półsiad. Owca to wykorzystała i zeskoczyła z siodła 🙂

Tak, to jedyna wada owcy – że lubi wykorzystać moment zapomnienia się jeźdźca i zeskakuje, bez pozwolenia, z konia 🙂

Kontynuując sprostowania do wpisu „Parady rajdowe – część III…”

Buty – jak to się stało, że buty przemokły? Z głupoty 🙁 Dalej podtrzymuję opinię, że nie ma to jak buty górskie na rajdzie. ALE trzeba zadbać, by OD GÓRY nie naleciała woda. Owszem, miałam czapsy, owszem nachodziły na buty, ale w pewnym momencie suwak lekko się odpiął i między czapsami a butem powstała mała dziurka. A przez tą dziurkę, kap, kap…Wystarczyło, by za pół godziny mieć szklankę wody w butach.

POLECAM – zamiast czapsów na suwak –  takie oto stuptuty trekingowe (np dekathlonowe)

A tak! Mam takie. Dlaczego nie wzięłam? Nie pytajcie…

Na ten rajd założyłam zwykłe, bawełniane leginsy. BŁĄD. Powinnam była założyć spodnie górskie, nieprzemakalne, jak na poprzednim rajdzie. Tyłek byłby suchy.

A co w zamian za ponczo? Cóż. To zapytanie do Was. Co radzicie na CAŁY dzień deszczu? Pomóżcie! Wg mnie, gdybym miała pod ponczem kurtkę wodoodporną, to ta podwójna ochrona, zadziałałaby. Tylko czy nie ugotowałabym się? Podczas stępa nie, ale podczas galopów, czy kłusów pewnie tak 🙂 Z dwojga złego wybrałabym ugotowanie się.

Lubię lekcje pokory. Bez nich człowiek nie rozwijałby się. Zatrzymałby się w poczuciu własnej świetności i mądrości 🙂

Rajd był udany! Bardzo! W sumie, na 3 dni rajdu, przypadł tylko jeden dzień pełny deszczu. To dobra statystyka. A wiecie jak smakuje ciepły posiłek i ciepły prysznic po dniu pełnym deszczu i chłodu? Niezastąpione wrażenia. Cieszę się, że mogłam to przeżyć z Julką 🙂 To ważne chwile. Nie mniej ważne, niż podziwianie wspaniałych widoków.

Kocham rajdy – to moment, gdy mam konia „na własność”. Na całe dnie, wieczory, poranki. Uwielbiam rano obserwować konie, patrzeć jak funkcjonują w stadzie. Podejść do „mojego’ – przytulić, porozmawiać. Tak bez pośpiechu, z głową nie zajętą innymi myślami. To momenty na głębszą relację z koniem, na wiele obserwacji.

 

DCIM100GOPROGOPR4988.JPG

Poniżej kilka fotek z wyprawy a na vblogu filmiki z rajdu – polecam!

Kliknij tu by przejść do vbloga Videoblog

Czerwiec to czas, gdy żyto, pszenica dojrzewa

Jura to też drzewa iglaste i piaszczyste tereny

To Pustynia Błędowska (galopy na vblogu)

DCIM100GOPROGOPR4973.JPG

To piękne Zamki (Zamek w Ogrodzieńcu)

Pozdrawiamy razem z Olkiem! Do następnego razu!

Ela Gródek

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *