Z wizytą u Wacława

Ponad tydzień temu byłyśmy w odwiedzinach u Wacława (teraz Wacco) – kucyka, który pracował w rekreacji w Stajnia Na Zielonej -BFD ZAZ Konary a potem „zasilał” mini zoo razem z kozami. Wacław nie sprawdził się w roli konia rekreacyjnego, ale za to okazał się dobrym koniem „jednego jeźdźca”.

Zanim Wacław trafił do Natalii (nowej właścicielki), Julka (córka) urozmaicała mu czas ćwicząc z nimi od czasu do czasu – na ujeżdżalni, w terenie, z ziemi, z siodła.
Wynik tej przyjaźni i postępów w jeździe, relacjach z człowiekiem, uwieczniłam we wpisie z 11 czerwca 2020: Kucyk Wacław i Julia

Co potem się działo? Mieliście okazję przeczytać tu: Cd. historii Wacława – kucyka „jednego jeźdźca”

Nowa właścicielka zaprosiła nas z wizytą. Nie mogłyśmy oczywiście odmówić! Chciałyśmy na własne oczy zobaczyć jak zmienił się Wacław – i fizycznie (teraz jest naprawdę fit!) i psychicznie. Chciałyśmy go uścisnąć, przytulić, pobyć z nim. Tak wiecie – jak to my baby 🙂

Wsiadłyśmy do samochodu i po 40 minutach byłyśmy pod Bochnią. Przy swojej otwartej stajence stał sobie Wacco, Jagna i Sky. Jagna to przyjaciółka Wacco, która przyjechała tu razem z nim. Sky to 2-letni kucyk, który dołączył do paczki kilka tygodni temu. Chłopaki już zdążyli się polubić chociaż…O ile Jagda może podjadać z wiaderka Wacco, to Sky już nie 🙂 Hierarchia w tym małym stadzie została ustalona i jest niepodważalna (na razie póki Sky nie podrośnie) 🙂

Cała trójka przywitała nas z wielkim zaciekawieniem, domagając się jednocześnie pieszczot. Ucieszyłam się, że zabrałam wszystkie córki – rąk do głaskania, czyszczenia nie brakowało. Kontakt ze zwierzętami jest tak niesamowity. Przebywanie z nimi tak magiczne. Mogłyśmy tam tylko stać i po prostu być 🙂 Tak bardzo się cieszę, że każda z moich córek (a mam ich 3) zaraziła się pasją do zwierząt, że czerpią radość z przebywania z nimi.

Filmik z pierwszych minut spotkania znajdziecie na Videoblog.

Czy to przelizanie Wacco oznaczało „Poznaję Cię Julka! To ty!”?

Wacco nas oczywiście oczarował. Z tego grubaska zrobił się super fit facet!

Regularny ruch zrobił swoje. Wystarczyła godzina dziennie, by Wacco zrzucił zbędne kilogramy i nabrał świetnej kondycji. A że kondycję ma przekonałyśmy się na własnej skórze. To znaczy Julka, nie ja 🙂

Natalia, nowa właścicielka, poprowadziła Julce i Wacco godzinny trening. Taki sam, jaki ona ma 2 razy w tygodniu ze swoim trenerem. Najpierw była porządna rozgrzewka, przypomnienie sobie kto to Julka i kto to Wacco – praca nad wspólną komunikacją (koła, przejścia, zmiany kierunków, zatrzymania i dużżżżżoooo pochwał). Potem więcej kłusa i drążki, aż na końcu galopy i skoki. Wacco pięknie reagował i naprawdę pokazał swoją kondycję!

Gdy Julka ćwiczyła z Wacco (wtedy Wacławem) taki trening nie wchodził w grę. Oprócz nadwagi Wacław miał też problemy oddechowe. Intensywne treningi były niezalecane. Odkąd zmienił sposób życia, problemy oddechowe zniknęły. Odkąd więcej ćwiczy, zrzucił nadwagę i można od niego więcej wymagać. Wacco teraz żyje w otwartej stajni – nie jest zamykany na noc. Jest to chów bezstajenny. Poza tym ćwiczy na niepiaskowym podłożu, co być może również nie było bez znaczenia (udowodniono, że niektóre konie źle reagują na piaskową, pełną pyłu ujeżdżalnie). Czy zmienił dietę? Nie – zarówno w stajni na Zielonej, jak i tu, dostaje tylko siano – do woli. Natalia rozpieszcza go dodatkowo ziółkami i smakołykami, ale podstawa żywienia została taka sama. Więcej o chowie bezstajennym i jego wielkich zaletach przeczytasz tu: Dlaczego chów bezstajenny?

Jak widzicie Jagna towarzyszy Wacco na każdym kroku. No dobra – czasem zapuszcza się do sąsiadów na piknik (wszak trawa u sąsiada zawsze lepsza! :)). Jagna to piękny i niepodważalny dowód na to co opisuję w książce „Jazda konna? Naturalnie! Co ten koń sobie myśli?” (więcej tu: O książce ) – konie to zwierzęta niezwykle towarzyskie i POTRZEBUJĄCE przyjaciela, bratniej duszy. Wspaniale, że Jagna przyjechała tu razem z Wacco, że nie rozdzielono ich. To była najlepsza decyzja jaką można było podjąć.

Może Jagna też nauczy się skakać na polecenie? 🙂

I pomyśleć, że Wacco kiedyś nie chciał nawet myśleć o jeździe pod jeźdźcem!

Podczas spotkania dzieliłyśmy się z Natalią swoimi wspomnieniami z pracy z Wacławem. Zarówno Julka, jak i potem Natalia musiały „odrobić” to samo. Zapracować na zaufanie Wacco, na jego współpracę. Wacco na początku nie słuchał, chciał wszystko robić po swojemu, buntował się, uciekał, lub decydował, że on „właśnie się nigdzie nie ruszy!”.

Gdy po treningu Ala wsiadła na Wacco, by go rozkłusować i rozstępować, ten nagle stwierdził „Ja już się napracowałem, nigdzie się nie ruszam z tą nową osobą na moim grzbiecie!”. Wacco zauważył zmianę jeźdźca i mimo wielu próśb Ali i jasnych komunikatów do kłusa, stał jakby wrósł kopytami w ziemie 🙂 Wsiadła Natalia i Wacco ruszył. Czy konia „jednego jeźdźca” da się „przerobić”? Macie odpowiedź. Nie. Konie są za mądre i mają za dobrą pamięć 🙂

A po jeździe czas na wyczesanie, wymalowanie kopytek i…

..małe co nieco. Zgadnijcie co dostały konie do jedzenia? 🙂

A po deserze spacer i mały popas na łączce. I wspólne pamiątkowe zdjęcia

Zgadnijcie kto chciał być na pierwszym planie???

No kto??? Ach ta Jagna…

Udało się! Wacco na pierwszym planie 🙂

Szczęśliwe – Julia i Natalia

Filmiki ze spotkania i treningu znajdziecie na vblogu z 9 kwietnia 2021 Videoblog

Natalio! Dziękujemy! Za zaproszenie, za spotkanie, i za wielkie serce dla Wacco!

Stajni „Na Zielonej” dziękujemy za dobre decyzje 🙂

Ela i Julka

Niepożądane zachowania koni a wrzody żołądka

99% wpisów na tym blogu jest mojego autorstwa. Piszę o moim doświadczeniu w pracy z końmi, o mojej drodze do opanowania nowych umiejętności w jeździectwie. Piszę o koniach, ich zachowaniach, naturze. Przekładam to co już inni odkryli (to co zobaczyłam na kursach, warsztatach, wyczytałam w książkach, artykułach) na język nieekspercki, prosty, na język zwykłego jeźdźca. To blog dla początkujących, średniozaawansowanych i dla zaawansowanych, którzy myślą, że są zaawansowani ale ich koń (lub konie na których jeżdżą) nie podziela tego zdania :))))

Dzisiaj wstawiam tekst nie mój. Ale jak się okazuje, tekst, który bardzo mnie dotyczy. I Ciebie też. Kiedyś myślałam, że choroby koni, karmienie koni mnie nie dotyczą. Bo nie mam konia i na razie nie zamierzam mieć. Niestety nic bardziej mylnego. Choroby wpływają na zachowanie koni, a skoro BARDZO mnie INTERESUJĄ zachowania koni, i ich PRZYCZYNY to, jak się okazuje, muszę zgłębiać też choroby koni, ich przyczyny i skutki.

Tekst jest o wrzodach żołądka koni. Niestety sposób w jaki obecnie hoduje się konie, sposób żywienia koni oraz stresy jakie fundujemy tym zwierzętom, powodują, że wrzody są coraz bardziej „popularne”. Wiele niepożądanych zachowań koni wynika właśnie z tej choroby. Niestety często przypisujemy je kompletnie innym przyczynom. Udostępniam ten tekst – może przyniesie odpowiedź wielu z nas 🙁

Warto przeczytać!

„Nie będzie to post typowo naukowy, więc przypuszczam, że może budzić kontrowersje. Tym razem chciałabym podzielić się z Wami swoim czysto subiektywnym doświadczeniem, które zdobyłam dzięki moim klientom i ich koniom. Uważam, że tak zdobyte doświadczenie jest cenniejsze, niż te które wyczytałam z książek lub zdobyłam na szkoleniach. Baczna obserwacja, wrażliwa palpacja i otwarty umysł to trzy rzeczy, którymi kieruję się w swojej pracy od samego początku i które czasem potrafią doprowadzić mnie do tego co niezbadane. Niemniej jednak dokumentacja medyczna moich podopiecznych dowodzi, że mój prototyp konia wrzodowego, który samodzielnie opracowałam w przeciągu tych kilku lat praktyki zawodowej trochę w oparciu o to co jest powszechnie znane, trochę na podstawie wyłącznie własnych doświadczeń, okazuje się być słuszny. Co więcej, spotkałam się z opiniami kolegów po fachu, którzy mają dokładnie takie same odczucia jak ja. Oczywiście w poście będę nawiązywać wyłącznie do tych koni, u których moje przypuszczenia zostały potwierdzone badaniem gastroskopii. Temat wrzodów jest ostatnio na tapecie. Według mnie słusznie, bo statystyk, które mówią, że 90% koni ma wrzody nie da się oszukać. Spotkałam się z twierdzeniem, że konie dzieli się na trzy grupy: konie wrzodowe zdiagnozowane, konie wrzodowe niezdiagnozowane i takie, które będą mieć wrzody. Patrząc na to jak wiele czynników ma wpływ na rozwój wrzodów można powiedzieć, że ta choroba rzeczywiście może być nieunikniona. W swojej pracy doświadczyłam już koni wrzodowych kipiących agresją, jak i tych całkiem zrównoważonych, nie budzących żadnych wątpliwości. Podobnie jeśli chodzi o wygląd i tonus mięśniowy. Typ konia z tendencją do chudnięcia, żebrami na wierzchu i wypłowiałą sierścią jest powszechnie znany, ale ja miałam kilku delikwentów, u których badanie gastroskopii było pozytywne mimo, że wyglądali jak pączek w maśle. Krzywdzące jest twierdzenie, że nasz koń jest zdrowy, bo nie pokazuje objawów. Wiele koni żyje z tym problemem, wcale się z nim nie obnosząc, jednak liczniejsza grupa to ta, która manifestuje ból swoim zachowaniem, ale my często ( nie wiedzieć czemu ) wypieramy myśl, że nasz koń może mieć wrzody i szukamy przyczyn gdzie indziej. Tu nie ma żartów, bo w najgorszym przypadku może skończyć się śmiercią konia. Jak już wspomniałam, u zdecydowanej większości podopiecznych moje przypuszczenia dotyczące wrzodów się potwierdziły. Dlatego uczulam, by pozostać czujnym i nie bagatelizować problemu, jeśli są jakieś przypuszczenia to od razu kierować się na badanie gastroskopii, bo żadne inne nie daje nam pewności co do istnienia tej choroby oraz stopnia jej rozwinięcia. W moich odczuciach jednym z najczęstszych objawów u koni wrzodowych jest reakcja bólowa w odcinku piersiowym kręgosłupa, najczęściej po stronie lewej oraz napięcie mięśni międzyżebrowych zwłaszcza od 12 do 15 żebra, również po tej samej stronie, co odpowiada umiejscowieniu żołądka w jamie klatki piersiowej. Przy tym problemie, konie często nie tolerują lewej łydki, mają trudności z ustawieniem się na prawo. Niektóre konie wykazują też nadwrażliwość w obrębie podbrzusza i okolic słabizny, np. nie lubią dotykania lub czyszczenia tych okolic, mają też problem z zagalopowaniem/utrzymaniem galopu w lewą stronę, często brykają lub krzyżują. Kolejnym objawem jest reakcja konia na stymulacje „punktu wrzodowego”, który znajduje się w miejscu popręgu, co może tłumaczyć dlaczego konie wrzodowe manifestują przy jego dopinaniu. Innym wytłumaczeniem dla tego zachowania jest też napięcie mięśni międzyżebrowych tej okolicy oraz napięcie mięśni z pasma piersiowo-brzusznego, które nie zawsze, ale często idzie w parze z chorobą wrzodową. Z moich obserwacji wynika też, że u koni wrzodowych występuje zaburzenie przepony oddechowej, która jest niezwykle ważnym narządem regulującym ciśnienie w śródpiersiu i jamie brzucha. Warto tutaj wspomnieć, że przepona oddechowa ma bezpośrednie połączenie z żołądkiem poprzez więzadło żołądkowo-przeponowe. Napięcie przepony zwiększa objętość jamy klatki piersiowej i zmniejsza napięcie wewnątrz piersiowe, jednocześnie zwiększa ciśnienie w jamie brzusznej i zmniejsza jej objętość. Analogicznie jest w sytuacji osłabienia mięśni przepony, zmniejsza się wówczas napięcie w jamie brzusznej i zwiększona zostaje jej objętość, z kolei objętość klatki piersiowej maleje, a ciśnienie wzrasta. Konie z osłabioną przeponą oddechową mają charakterystyczny duży, opuszczony brzuch ( brzuch „klaczy źrebnej” ), zaś u tych z napięciami przepony brzuch jest podkasany, a mięśnie skośne i poprzeczne brzucha są w ciągłym napięciu. Właściwa praca przepony jest niezbędna nie tylko dla prawidłowego funkcjonowania układu oddechowego, ale i układu pokarmowego, jej zaburzenie może sprzyjać chorobom wrzodowym. Oprócz wyżej wymienionych objawów, koniom wrzodowym niemalże zawsze towarzyszą napięcia oraz ograniczenia otworu szyjnego czaszki. Otwór szyjny czaszki to m.in. ujście dla nerwu błędnego, który unerwia ograny klatki piersiowej i jamy brzusznej, w tym żołądek. Zawężenie otworu szyjnego czaszki spowodowane napięciem może wpłynąć na zaburzenie nerwu błędnego, a upośledzenie jego pracy ma duży związek z chorobą wrzodową. Ostatnim objawem, często przeze mnie zauważanym jest odstawiony ogon, najczęściej towarzyszy on bólom brzucha lub bólom pochodzącym od grzbietu. Oczywiście tych dolegliwości palpacyjnych może być (i w niektórych przypadkach jest) dużo więcej, zważywszy na spójność całego ciała i jego tensegracyjny charakter. Nie zapominajmy też o behawioralnych skrzywieniach, które tak samo można by wymieniać bez końca. Konie wrzodowe są często mocno obolałe i nadwrażliwe na dotyk, dlatego praca z nimi wymaga niezwykłej wrażliwości, wyczucia i doświadczenia. Ja w swojej pracy wykonuje kilka terapii: terapię wisceralną, terapię przepon, mobilizację żeber oraz pracę na nerwie błędnym (terapia czaszkowo-krzyżowa). Są to techniki nieinwazyjne, które mogą wesprzeć leczenie, ale także wyeliminować przyczynę choroby. Oprócz rozluźniania napięć występujących w układzie trzewnym i systemie mięśniowo-powięziowym, poprawiają przewodnictwo nerwowe, a w związku z tym ukrwienie dla żołądka. W moim doświadczeniu, konie baaaaardzo dobrze reagują na te terapie i czują ulgę jeszcze tego samego dnia.Na koniec, uczulę Was na to, że leczenie wrzodów nie kończy się na podaniu leków. Równie ważną, a być może ważniejszą kwestią jest wprowadzenie zmian w środowisku zewnętrznym na takie, które wyeliminują stres i dyskomfort u naszego konia. Niezwykle ważny jest stały dostęp do paszy objętościowej i do wody, zrównoważona dieta, dostosowana do potrzeb naszego konia z ograniczoną ilością cukrów, życie w zgodnym stadzie (również w boksach!), bez ciągłych zmian i roszad, które mogą zaburzać porządek hierarchii, nieograniczanie i zapewnienie odpowiedniej ilości ruchu, utrzymywanie terminów kowala, końskiego stomatologa, rutynowe kontrole fizjoterapeuty i osoby dopasowującej sprzęt.

Źródło i autor: facebook: Horse Therapy – Equine Physiotherapist