14 kwietnia na facebooku (konto Ela Gródek) opublikowałam filmik z rajdu po Dolinie Baryczy ze stajnią Macieja Kowalskiego okraszając go tekstem: “Niesamowita przyroda, unikatowa na skalę Europy. Kamerka nie uchwyciła tej skali, ale moje oczy tak. Tej skali żurawi, gęsi, kaczek, bielików, czapli, bocianów (także czarnych!).
A na deser te stada biegnących w lesie, czy w stawach (!!!) jeleni.
Z grzbietu konia przyroda była jeszcze bardziej dostępna.
Konie u Maćka to w większości koniki polskie (jak wiecie jedna z moich ulubionych ras). Ja miałam przyjemność dosiadać karego Karata (ślązaka z domieszką), którym byłam zachwycona! Konie spokojne, ale jednocześnie chętne do pracy i towarzyskie, żyjące w chowie bezstajennym.
A Maciek to wytrawny przewodnik. Encyklopedia wiedzy o rejonie i jej bogactwie (brawo!!!). Jego historie nie miały końca. Tak lubię! Dlaczego jeszcze bardzo polecam ten region Polski i stajnię u Maćka – już wkrótce majowym wpisie”.
Filmik z rajdu w Dolinie Baryczy
Zacznijmy może od tego dlaczego polecam ten region Polski. Cóż, ja takiej ilości ptactwa i zwierzyny leśnej nie widziałam nigdzie indziej. Dolina Baryczy to blisko 8 tysięcy stawów hodowlanych, w których od ośmiu stuleci hoduje się karpia milickiego. Jest to największy tego typu obszar w Europie. Nic dziwnego, że bogactwo ryb przyciąga tak wiele gatunków ptaków (jest ich tu 300!!). Jadąc konno, nie skupiałam się oczywiście na fotografowaniu czapli, gęsi, kaczek, bielików, bocianów, żurawi itp, więc tu, w tym wpisie, nie zobaczycie ich zdjęć. Zamiast też próbować słowami opisać to piękno przyrody, zachęcam Cię do obejrzenia krótkich filmów o Dolinie Baryczy na youtubie (są wspaniałe. Powiedzą wszystko o tym regionie Polski ! Nie będziesz miał wątpliwości dlaczego warto się tam wybrać):
“Poznaj Dolinę Baryczy” – https://www.youtube.com/watch?v=nIpBfWdxfv4&t=11s
“Rytmy Natury w Dolinie Baryczy” – https://www.youtube.com/watch?v=1LSVUTZldZQ&t=5s
“Stawy Milickie – Kraina Niezwykłości” – https://www.youtube.com/watch?v=DMUvWdBb1AM
Na uwagę zasługują też tutejsze lasu. Lasy mieszane z różnorodnością drzew. Są stare, rozłożyste, przepiękne dęby, są olchy, buki, a nie tylko sosny, sosny i świerki…
Od razu wiedziałam, że chcę tu wrócić. Chcę trochę więcej spędzić czasu nad Stawami Milickimi obserwując wodę i niebo, niezliczone i tak liczne stada różnorakiego ptactwa. Chcę spłynąć z rodziną kajakami po rzece Barycz. Chcę pokręcić się jeszcze raz po lasach na koniu i na rowerze w nadziei na zobaczenie jeszcze raz stada przebiegających jeleni. Oferta turystyczna Doliny Baryczy jest bogata. To teren płaski – idealny dla każdego, niezależnie od kondycji fizycznej. Bez problemu znajdziesz tu niedrogi nocleg (baza noclegowa jest bardzo szeroka – zaglądnij np tu: www.nasza.barycz.pl). Bardzo mnie też ciągnie, by posmakować świeżych ryb serwowanych w licznych przytulnych restauracyjkach. Ryb prosto ze stawów Milickich: karpia, suma, jesiotra, amura, szczupaka. Podczas rajdu mieliśmy okazję skosztować zupy rybnej. Polecam!





Na rajd wybrałam się z 2 koleżankami-rajdowiczkami (jedna z nich była pomysłodawczynią wyjazdu – dziękuję Kasiu!) i córką Julią. Na miejscu poznałam jeszcze Karolinę i Elę. W kwietniu 2025 roku dostępnych było 6 koni. Ale sytuacja zmienia się więc sprawdzaj na bieżąco.
Bardzo cieszyłyśmy się na wspólny wyjazd z Julią. Studia Juli mocno ograniczyły nam wspólne spędzanie czasu na koniu.




Organizatorem rajdu był Maciej Kowalski, właściciel stajni w Niesułowicach (zaraz obok Milicza). Większość jego koni to koniki polskie. Nie jest to przypadek, bo blisko Milicza znajduje się też “Ostoja Konika Polskiego”, gdzie prowadzi się hodowlę rezerwatową konika.
Julia jechała na Burzy. Ja dostałam młodego 5-letniego Karata – “prawie” ślązaka, który dopiero zaczynał przygodę z dłuższymi rajdami. Karat miał prawię 1,7 m w kłębie i naprawdę dominowaliśmy nad pozostałą grupą 🙂



I podobnie jak inne konie, był bardzo towarzyski, przyjacielski, ciekawski, z zaufaniem do człowieka. Karat był wychowany i ujeżdżony, podobnie jak większość innych koni, w stajni u Macieja. Widać, że konie mają zapewnione tu warunki do poprawnego rozwoju emocjonalnego, psychicznego. Chów bezstajenny, tak ważny dla koni (więcej przeczytasz tu Dlaczego chów bezstajenny?, oraz w mojej książce O książce) oraz dobre traktowanie ze strony człowieka odzwierciedlają się w reakcjach koni, ich zachowaniu. Konie same z własnej woli wybierały towarzystwo człowieka, “kleiły” się do nas upominając się o drapanko 🙂





Jak mi się jeździło na Karacie? Wyśmienicie. Jak na swój wiek i doświadczenie Karat był naprawdę dzielny. Oczywiście jazda na nim wymagała ode mnie większego skupienia, szybszych reakcji. Wiele rzeczy Karat jeszcze nie widział, przez wiele nie przechodził, więc moim zadaniem było dodawanie mu pewności siebie i uspakajanie w momentach niepewności, zachęcanie do pokonywania trudności takich jak przechodzenie przez tory, mostki. Wylatujące z zarośli ptactwo płoszyło go trochę, ale kończyło się tylko delikatnym uskokiem, czy naprężeniem całego ciała. Karat galopował ostrożnie, obserwując świat dookoła. W chwilach zaskoczenia nie zrywał się do ucieczki, nie zdradzał żadnej chęci poniesienia jeźdźca, co przy tak młodym koniu mogłoby jeszcze mieć miejsce. Był zatem bardzo bezpiecznym, świetnym towarzyszem rajdowym!
Nocowaliśmy nad stawem, w domkach letniskowych.

W pełnej ciszy (jakie to cudowne!), z takim widoczkiem,

ze śniadaniem na tarasie (na pierwszym planie Maciek),

i co najważniejsze…tuż obok koni. To właśnie uwielbiam. Móc z rana na nie popatrzeć, móc pod wieczór jeszcze do nich się przytulić, Móc czuć ich obecność. BYĆ przy nich.





To jest moje all-inclusive. Nic mi więcej nie potrzeba 🙂
Maciej to osoba wyjątkowa. W turystyce konnej i szeroko pojętej turystyce promującej całą Dolinę Baryczy (ma na wynajem też rowery i kajaki) pracuje już wiele lat, de facto tworząc ją, będąc członkiem lokalnych stowarzyszeń. Każdego dnia mieliśmy inną trasę. Odwiedziliśmy liczne stawy. Każdy dzień zaczynał się i kończył opowieściami o rejonie, o jego historii, o tym co się zmieniło, zmienia, o tym co wyjątkowe. Maciek to encyklopedia wiedzy o zwierzętach zamieszkujących Dolinę Baryczy. Rozpoznawał różne gatunki ptaków, rozpoznawał ich głosy. Był wyśmienitym przewodnikiem. I to wszystko w cenie rajdu 🙂
Co zatem widzieliśmy/mijaliśmy włócząc się podczas tych 3 dni? : Wzgórze Joanny (rezerwat) z Wieżą Odyniec (Dom Myśliwski), Pałac i park Maltzanów w Miliczu, Gospodę 8 ryb z łowiskiem wędkarskim w Rudzie Sułowskiej (bardzo malownicze miejsce wypoczynkowe), Stary Młyn, w Krośnicy Krośnicką Kolej Wąskotorową, liczne stare grody, Wzgórze Czarownic i wiele małych, urokliwych miasteczek z charakterystyczną zabudową.
A teraz jeszcze kilka zdjęć z rajdu:







Wieża Odyniec


I na koniec kilka informacji praktycznych. Maćka możecie znaleźć na facebooku pod “Kompleksowe Usługi Turystyczne w Dolinie Baryczy Maciej Kowalski”. Rajd był z pełnym wyżywieniem. Po drodze zupka, czy kanapki, pod wieczór obiadokolacja, na śniadanie wiele lokalnych produktów (soki, dżemy z Doliny Baryczy, przepyszne kozie sery, czy chleb), z noclegami (my spaliśmy w domkach 3-4 osobowych). Maciej chętnie odbierze gości z PKP w Miliczu, jeśli gość wybierze ten środek transportu. Co do cen to nie będę ich tutaj umieszczała, ponieważ ceny mogą zmieniać się z roku na rok, ale zapewniam, że ceny są umiarkowane, średnie – co oczywiście tylko cieszy 🙂 Z ciekawostek – Maciej posiada również bryczki więc jeśli przyjedziecie tu z babcią, ciocią i kuzynostwem to możecie zwiedzić okolicę z bryczki.
POLECAM
Ela Gródek
zdjęcia – uczestnicy rajdu, ale głównie Kasia i Basia 🙂