Fotorelacja z rajdu konnego po Puszczy Augustowskiej (30 maj-2 czerwca 2024)

Na przełomie maja i czerwca, rajdowałam, wraz z córką Julią, na samej północy Polski, ze stajnią “Ośrodek Jeździecki Ostoja Augustów”, po Puszczy Augustowskiej, gdzie jest ponad 400 km końskich szlaków! Właściciel – Grzegorz – prowadzi tu hodowlę koni arabskich (stado liczy ponad 50 sztuk). Na wielkich, pięknych terenach pasą się piękne araby wszelkiej maści. Już te informacje spowodowały, że chciałam tu być…

Powoli staję się nudna 🙂 Piszę ciągle to samo 🙂 Czyli: podobnie jak w Fotorelacja z rajdu konnego w Gorce (7-8 października 2023) czy Tereny i “bycie” w Bieszczadach “U Prezesa” (maj 2023) itd, itp, relację z rajdowania zaczynam tak samo…

Rajdowanie w tej stajni polecam bo:

1. Stajnia prowadzi chów bezstajenny. Jak już wiecie, chów bezstajenny daje szansę koniom na zdrowie fizyczne i psychiczne. Stado spędza długie godziny razem – jedząc, bawiąc się, ucząc się, odpoczywając, śpiąc, prowadząc życie towarzyskie, wymieniając kopniaki, czy pieszczotliwe podgryzania 🙂

ODWIEDZAJĄC RÓŻNE STAJNIE NAPRAWDĘ WIDZĘ RÓŻNICE!!! Uwierzcie mi (nie tylko książkom) – konie nie trzymane w boksach są stabilniejsze psychicznie, są spokojniejsze, nie mają narowów, nie zachowują się agresywnie w stosunku do człowieka. Ja naprawdę to BADAM, obserwuję i potwierdzam!

2. TU można PRZEBYWAĆ z końmi. Nie ma dla mnie nic ważniejszego niż możliwość bycia ze stadem. Do Augustowa dojechałam pociągiem około godziny 12.00. Rajdowanie zaczynałam dnia następnego. Pół dnia mogłam wykorzystać na BYCIE ze stadem. Obserwacje.

3. Konie mają tu zaufanie do człowieka. Chcą z nim przebywać, są ciekawe każdej nowej osoby, zaczepiają, są żądne uwagi i pieszczot. UWIELBIAM TO!

Te konie kleją się do człowieka. Nie było mowy o czytaniu książki przy stadzie. Nawet gdy usiadłam sobie ciut dalej od stada, stado zaraz przylazło i wtykało nos w książkę. “A co to?”, “A po co czytasz?”, “A jak to pachnie?”, “A możesz mnie pogłaskać?”.

Gdy następnego dnia chciałam podziwiać wschód słońca z końmi w tle, podziwiałam ale krótko… zaraz potem podziwiałam koński nos czy zad 🙂

Te konie znają człowieka od jego dobrej strony. Obdarzają go z góry kredytem zaufania, przyjaznym nastawieniem. Człowiek = coś pozytywnego.

Jadąc do tej stajni (oczywiście z polecenia) nie znałam właściciela. Ale konie wszystko mi o nim “opowiedziały”. Zanim on sam miał szansę się przedstawić.

Grzegorz (właściciel) – rzeczywiście hoduje konie arabskie z pasji i z miłości. Ma takie podejście do koni jakie ja sobie cenię. Podobnie jak ja – zainteresował się końmi stosunkowo późno (nie jeździł za młodu) i podobnie jak ja, mocno postawił na własną edukację. Czytał wszystko o koniach ugruntowując swoją wiedzę z każdym rokiem coraz bardziej.

Siedząc z Grzegorzem przy jednym stole wieczorami mieliśmy mnóstwo tematów do rozmowy, mogliśmy godzinami wymieniać spostrzeżenia i doświadczenia. Wiedziałam, że w tych opowieściach jest 100% prawdy – konie to wszystko potwierdziły. Konie to najlepsze świadectwo.

4. Jazda w terenie na arabach wielu ludziom kojarzy się z “hardcorem”. Koń arabski jest bardziej “elektryczny”, dynamiczny, szybszy, zwinniejszy niż inne rasy. To prawda. Sama osobiście dojrzewałam do arabów najdłużej. Przez wiele lat nie wybierałam koni arabskich na jazdę w terenie. Wiedziałam, że to jeszcze nie moja “liga”. Ich natychmiastowe reakcje, wrażliwość na bodźce, szybkość przerażały mnie. Nie byłam na nie gotowa. Ale przyszedł moment, gdy doświadczenie, wiedza, praktyka były już na tyle ugruntowane, że mogłam sięgnąć wyżej – po araby. Pewności siebie, dobry dosiad, spokojna głowa, brak lęku przed przyspieszeniem to podstawowe umiejętności, by móc w pełni cieszyć się jazdą na koniach arabskich. Umiejętność oddania wodzy jest kluczowa Cd. “Koń pędzi? Popuść wodze!” (nie tyko przy arabach, ale przy nich najbardziej)!

Ale! Konie w Ostoi są bardzo dobrze przygotowane również dla mniej zaawansowanych jeźdźców. Te konie MOGĄ w terenie tylko kłusować! To prowadzący dyktuje tempo zastępu! Grzegorz ma w swoim stadzie konie – “Profesory” – które grzecznie “oprowadzą” średnio-zaawansowanego po Puszczy Augustowskiej.

Miałam przyjemność dosiadać 3 koni (notabene: siwka – Elvino, karego – Florka (co za uroda!!!!) i kasztana – Muzyka 🙂 )

…i każdy z nich był pięknie ułożony, reagujący na pomoce, lekkie sygnały. Chciałam przyspieszyć? Elvino pokazał mi co to znaczy przyspieszenie! Chciałam zwolnić? Na każde zawołanie. Generalnie właściciel nie uprawia tu wyścigów i popisów szybkości. Jeździ się galopem zebranym, spokojnym, w pełni kontrolowanym.

I ten galop trwa, trwa, trwa i trwa…Powiem tyle – jeśli zapiszecie się na teren zaawansowany – musicie mieć kondycje!

Nigdzie indziej w Polsce nie galopowałam tak dużo i tak długo jak tu w Ostoi. To raj dla długodystansowców!

To jak się jeździ na tych koniach najlepiej oddaje filmik – zwróćcie uwagę, na nasze “ćwiczenia” (prowadzenie samym dosiadem) 🙂 Tak! do tych koni nie potrzebujesz wodzy 🙂

W czasie rajdu wstąpiliśmy na Piknik Ułański zorganizowany z okazji Dnia Dziecka. Był tłum ludzi, inne konie (ułanów). A nasze konie – spokojnie paradowały pokazując pełny spokój i opanowanie.

Na Piknik wjeżdżaliśmy kilkakrotnie. Raz zdarzyła się sytuacja, że konik uskoczył i jeździec spadł. Chwila rozproszenia jeźdźca, instynkt ucieczki u konia i BUUMMM. Cóż – wsiadając na konia każdy z nas liczy się z tym.

5. Możecie liczyć tu, w czasie rajdu, na pełną organizację – noclegi, pyszne wyżywienie, transport z /do stacji PKP, zapewnione w dostępnej dla każdego cenie. W samym Ośrodku Ostoja jest kilka pokoi do wynajęcia, a żona właściciela dobrze gotuje :). Można tu przyjechać i stąd jeździć codziennie po innych zakątkach Puszczy Augustowskiej, lub umówić się na rajdowanie w odleglejszych miejscach korzystając z noclegów zaproponowanych przez Grzegorza.

W samym Ośrodku Ostoja jest jak w ostoi – cicho i przytulnie. Można wypocząć! Co fajne – możesz zabrać całą rodzinę (również tych członków, którzy nie jeżdżą konno) i nikt się tu nie będzie nudził. Ośrodek jest położony koło lasu oraz 20 minut piechotą od jeziora. Dla mnie bajka!

Kocham polskie jeziora i polską przyrodę. A gdy jeszcze trafi się piękna polska wiosna czy lato…miejsce -marzenie!

Na terenie Puszczy Augustowskiej jest parę miejsc przygotowanych specjalnie dla koni i jeźdźców. Jednym z nich jest “Koliba” Rozbójnika Górka – chatka otwarta dla każdego – gdzieś “in the middle of nowhere”, z zagrodą dla koni.

Niezliczone jeziora dawały możliwość schłodzenia się w wodzie także koniom.

No i te widoki!

Wspominając ten rajd nie sposób nie wspomnieć o ekipie 🙂 Wspaniałe dziewczyny! Jak to się mówi ” i do tańca i do różańca”! I do sesji jogi 🙂

Ja i Grzegorz Miklaszewski. Grzegorz – hodowca koni arabskich i jak dodaje: “użytkownik koni arabskich”

z Córką Julią – która wciągnęła mnie w jazdę konną!

Niestety Julia miała wypadek podczas rajdu. Koń niefortunnie przewrócił się i przycisnął ją swoim ciężarem. Zdarza się to rzadko przy wytrenowanych koniach, ale zdarza się. Pod wpływem nacisku kość obojczykowa pękła. Nie można było nic zrobić, by zapobiec tej sytuacji. Jeździec nie mógł nic zrobić, koń nie mógł nic zrobić. Po prostu pech! Julia była w kamizelce ochronnej. Zawsze jeździmy w kamizelkach ochronnych! Nie ważne, że od kilku lat nie spadłam. Nie ważne, że mało znam osób o takim dobrym dosiadzie i takim balansie, jaki ma Julia. Wiem, że czasem po prostu wypadki na koniu się zdarzają. KOMPLETNIE NIEZALEŻNE od człowieka, czy konia. Gdyby Julia nie miała kamizelki może historia skończyłaby się gorzej?

Ale Julia już zapowiedziała, że wróci tu! Wrócimy tu razem! Na pewno!

Ela Gródek