Tereny i „bycie” w Bieszczadach „U Prezesa” (maj 2023)

Na blogu dzielę się z Wami różnymi informacjami. Gdzie warto się szkolić? Gdzie warto wysłać dziecko na obóz jeździecki? Gdzie warto jechać na wyprawę konną? I gdzie porajdować.

Tak się składa, że z reguły piszę o miejscach w superlatywach. Czy zatem moje opinie są szczere? Nie miejcie co do tego wątpliwości 🙂 Ja po prostu trafiam do nowych miejsc Z POLECENIA. Mam już na tyle dużo znajomych w końskim świecie, i wiem CZEGO DOKŁADNIE SZUKAM, że przypadków nie ma 🙂

Zatem do „Agroturystyki U Prezesa” trafiłam z polecenia. Po pierwsze: o tym miejscu usłyszałam podczas sejmiku Górskiej Turystyki Jeździeckiej PTTK (w którym uczestniczyłam), po drugie: to miejsce „sprawdziła” moja znajoma „koniara”, a po trzecie: to miejsce owiane jest już legendą i… w Bieszczadach każdy je zna 🙂

Właściciel Rysiek, czyli Prezes, to wieloletni członek Komisji Górskiej Turystyki Jeździeckiej przy PTTK i Prezes Bieszczadzkiego Klubu GTJ, wielbiciel Bieszczad, koni oraz bardzo otwarty, bijący spokojem i pozytywną energią człowiek.

Zawsze chciałam pojeździć konno w Bieszczadach więc wybór był łatwy.

Co podobało mi się „U Prezesa”? Co sprawiło, że wpisuje je na listę moich ulubionych miejscówek?

1. To stajnia wolnowybiegowa. Jak wiecie promuję chów bezstajenny, który zapewnia koniom zdrowie fizyczne i psychiczne (dlaczego? Czytaj tu: Dlaczego chów bezstajenny?).

Konie mają tu dużą przestrzeń. W zimie mogą przebywać na bardziej zalesionym terenie (drzewa, krzaki chronią je przed zimnem), w lecie mają zielone, pełne trawy łąki.

2. Prezes pracuje z końmi z poszanowaniem ich potrzeb, natury. Ma wielką wiedzę z zakresu psychiki koni, motywacji koni. Daleko jest mu do „starej szkoły”, czyli człowiek to Pan, a koń ma się słuchać. Bat nie jest tu w użyciu. Po kilku obserwacjach i dłuższej rozmowie z Prezesem od razu znaleźliśmy wspólny język, pełne zrozumienie.

To co ważne w jeździectwie dla mnie, wiem, że jest ważne dla Prezesa czyli POROZUMIENIE SIĘ z koniem, nawiązanie relacji.

O koniarzu świadczą jego konie. Jakie są konie „U Prezesa”? Zobaczcie sami: pełne relaksu, spokoju! Te konie mają ZAUFANIE DO CZŁOWIEKA i czują się bezpiecznie. Żaden koń, który nie czuje się bezpiecznie, nie położy się! Żaden koń, niemający wielkiego zaufania do człowieka, pozwoli, by człowiek się przy nim położył i przytulił. Z reguły konie zrywają się na równe nogi, gdy tylko człowiek się zbliża (szczególnie gdy człowiek jest im nieznany).

Zobaczcie, że podchodzę, kładę się przy różnych koniach (nie przy jednym „wyćwiczonym”). Oczywiście wiele zależy od człowieka. Jeśli moje zachowanie zaniepokoiłoby konie, lub gdy poczułyby niepewność. lęk, niespójność w mojej osobie, nie dałyby się przytulić.

Macie jakieś wątpliwości? 🙂 Ja nie – to raj na ziemi!

3. W tej stajni możecie nie tylko jeździć ale i OBCOWAĆ z końmi. I to jest dla mnie niesamowicie ważne. Rano przed śniadaniem szłam sobie na łąkę i mogłam być z końmi. Wieczorem – proszę bardzo – można iść do koni. Można posiedzieć, poobserwować, pogłaskać, naładować się energią „prosto od koni”. Mówię Wam! To jedna z najpiękniejszych energii 🙂

Można posłuchać jak konie chrapią, poobserwować jak naprawdę głęboko śpią!

I jest tu tak spokojnie i pięknie!

4. Jeździ się tu w stylu west. Jak wiecie ten styl (w wersji rajdowej) poznałam w Ukrainie i bardzo mi się spodobał ( Część I – fotorelacja z rajdu konnego na Ukrainę, Bukowina Północna (17-24 października 2020)). Konia hamujemy i zachęcamy do szybszej jazdy przede wszystkim swoim DOSIADEM. Siodła westowe są wygodne i bezpieczne (jest to ważne dla początkujących).

5. To idealne miejsce, by zacząć jazdę konno, by zrobić pierwsze tereny. Dlaczego? Bo konie są zrównoważone, a Prezes jest świetnym instruktorem. Skąd wiem? Bo u Prezesa Olga wróciła w siodło 🙂

Olga (moja 11-letnia córa) jeździła konno dwa lata temu. Do momentu, gdy kucyk zrzucił ją w klasycznym stylu. Niestety wywołało to taki strach, że odmówiła dalszej nauki. Jadąc do „U Prezesa” miałyśmy plan, że spróbuje wsiąść na konia. „Tylko lekcje musi prowadzić Pani!”. Gdy zobaczyłam Ryśka – postawnego faceta z brodą – pomyślałam: „Cholera, lekko nie będzie”. Ale jak się okazało, Prezes szybko przekonał do siebie Olgę (a proste to nie jest!). Olga codziennie jeździła. I to po placu przeszkód! 🙂 Prezes też świetnie wytłumaczył i POKAZAŁ, na czym polegają pomoce jeździeckie, jak je stosować. Bardzo mi się podobał ten wykład.

6…no a my z Alą mogłyśmy podziwiać Bieszczady z końskich ścieżek, które zresztą, w większości, Prezes sam wytyczył 🙂

Oczywiście – jak to w Bieszczadach, górach, dużo tras to stęp i kłus, ale są i miejsca na szybkie galopy!(miałyśmy przyjemność wracać z Lutowisk do Chmielu mijając Chatę Socjologów) (więcej filmików na Videoblog

Teren z Prezesem nie jest „przegadany”. Można pokontemplować jazdę i otaczającą Cię przyrodę. Prezes jest towarzyski – ale przy stole, przy ognisku, po jeździe. I to mi osobiście odpowiada 🙂 Prezes też nie „niańczy”. Na to trzeba wziąć poprawkę 🙂 Musisz być uważny jeźdźcu! Gdy jechaliśmy sobie w terenie i po pół godzinie stwierdziłam, że chyba żadne galopy nas nie czekają. Wyjęłam nogi ze strzemion, rozluźniłam się całkowicie. A tu nagle… GALOP! Cóż – jak się potem śmiałam – przeszłam test Prezesa na dobry dosiad. Pogalopowałam bez strzemion i na szczęście nie spadłam 🙂

7. Agroturystyka „U Prezesa” to piękne drewniane domy, z drewnianymi tarasami w pełnym słońcu. Kocham spać i przebywać w takich warunkach. Drewniany dom to moje marzenie. A do tego Asia, żona Prezesa, dba o syte wyżywienie gości, miłą atmosferę w całym gospodarstwie.

Polecam!

Ela Gródek