Porady rajdowe – cześć III (co gdy temperatura waha się od 25 do -1?)

O rajdach już trochę pisałam:

Pisałam o tym jak generalnie jest na rajdach, co mnie w nich urzekło (Rajd konny część I – Wrażenia) i o tym jak przygotować się do rajdu, czyli o rajdach od strony praktycznej (Rajd konny; część II – Porady rajdowe ). Pisałam też o tym, jak się jeździ, gdy temperatura dochodzi do 30 stopni, a komary nie dają żyć 🙂 (Rajd z komarami w plażową pogodę 🙂 Porady rajdowe) oraz o rajdzie z pławieniem koni (Rajd z pławieniem koni)

Dzisiaj krótko o rajdzie gdzie temperatura wahała się od 25 stopni do minus 1. Jak się ubrać? Jak przetrwać??

Generalnie unikałam rajdów w „niepewnym” pogodowo czasie – późna jesień, wczesna wiosna. Jestem z tych co marzną. Nienawidzę uczucia chłodu. Bałam się, że będę marznąć i że chłód odbierze mi całą przyjemność rajdowania. Najlepiej czuję się, gdy jest 30 stopni. Ale… w Polsce nie ma „pewnych” terminów, pewnej pogody. Niemiłe niespodzianki mogą zdarzyć się w każdym z 12 miesięcy. Zatem nie ma dobrych i złych miesięcy na rajdowanie.

Nadszedł czas. Odważyłam się podnieść rękawicę. Prognozy pogody pokazywały, że pierwszego dnia rajdu będzie 20 stopni (=czyli w słońcu 25), drugiego trochę chłodniej, trzeciego deszcz i 10 stopni, a czwartego -1 i śnieg. Szczerze? Miałam nadzieję, że prognozy się nie spełnią 🙂

Tak grzało słońce i takie było niebo pierwszego dnia.

Takie konie siodłaliśmy trzeciego dnia w tzw „luce” między jednym opadem deszczu a drugim. Jak widzicie, Jula ma minę nietęgą 🙂

A tak wyglądał dzień czwarty 🙂

Okazało się jednak, że NAPRAWDĘ, to co mówią starzy rajdowcy jest prawdą – grunt to odpowiednio się ubrać. I udało się nam! Duma tym większa, że udało się to osiągnąć, nie uszczuplając domowego budżetu na kupowanie specjalnych ubrań jeździeckich na niepogodę, i nie obciążając konia ładując dodatkowe tony ubrań.

W sakwach i torbie za siodłem miałyśmy zmieścić wszystkie ubrania na 4 dni, śpiwór, karimatę, wodę i posiłek na 1 dzień. Wszystko maksymalnie lekkie, by nie obciążać dodatkowo koni.

Oto osiodłany koń – dwie, nieduże sakwy po bokach (wypchane polarami, wodą, jedzeniem, kubkiem) i …

i tzw „banan” na tyle (nieprzemakalny worek 25 l – taki jaki kupuje się na kajaki, łódkę) wypchany śpiworem, karimatą, ubraniami.

Co ubrałyśmy, że nie zmokłyśmy, nie zmarzłyśmy i … nie ugotowałyśmy się?

Dzień pierwszy  – piękne słońce, temperatura 20 stopni, w słońcu 25. Jedziemy na krótki rękaw (lub w cienkiej bluzce z podwiniętymi rękawami) i w bryczesach. Na nogach buty górskie – skórzane, oddychające.

Dzień drugi – trochę wieje, chłodniej. Wyjmujemy pierwszy polar. Tyle wystarczy. Reszta bez zmian.

Dzień trzeci – leje! Leje od rana, temperatura spada do kilku stopni. Wyjmujemy drugi polar i nieprzemakalne spodnie (zwykłe, do górskich wycieczek). Spodnie zakładamy na bryczesy. Ważne, by na takich „podwójnych nogawkach” dało się zapiąć czapsy. Czapsy są naprawdę niezbędne na rajdach – między innymi nie nalewa się woda do butów 🙂 ).

Spodnie kupiłam kiedyś za 200 zł – firma Catmandoo. Bardzo polecam. Idealne w góry i na konie 🙂

Zakładamy deszczówkę. Tylko błagam nie taką !!!

Nie mogłam trafić gorzej – ponczo rozerwało się po drugim dniu… (mimo, że „made in Germany”)

Polecam to:

80 zł – Dekathlon – idealna deszczówka. Chroni bardzo dobrze przed wiatrem i deszczem. A momentami lało naprawdę solidnie!

Zakładamy rękawiczki – i w tym punkcie warto się zatrzymać. Julia wzięła grube, zimowe, jeździeckie rękawiczki (Dekathlon), ja zwykłe, narciarskie – ale nieprzemakalne.

W pewnym momencie zauważyłam, że Julia ucichła, jakby posmutniała. Pytam „Wszystko dobrze? Nie jest Ci zimno?” „Nie, tylko ręce mi zmarzły” – odpowiedziała.  Już wiedziałam, że „tylko ręce mi zmarzły” oznaczało „jest mi naprawdę zimno i źle”.

Nie macie pojęcia jak można zmarznąć „od rąk”!  Zimno od mokrych, przemarźniętych dłoni, rozchodzi się po całym ciele i zaczynasz czuć się fatalnie. Dzięki temu, że jedna z nas miała ciepłe, nieprzemoknięte rękawiczki (narciarskie), przeżyłyśmy 🙂 Wkładałyśmy je na zmianę, by się ocieplić.

Z reguły bardzo marzną mi nogi – górskie buty zdały egzamin idealnie. Nie założysz przecież termo-butów, gdy jest 25 stopni w pierwszym dniu!

Dzień czwarty – przymrozek, śnieg, deszcz ze śniegiem. Wkładamy drugie skarpety. Reszta bez zmian. Idealnie!

Kilka filmików rajdowych obejrzycie tu Videoblog

Słońce, deszcz, znowu słońce, wiatr, deszcz, śnieg. Co jeszcze ??? Wydawałoby się, że przy takiej pogodzie nie ma mowy o przyjemności z rajdowania. O jak bardzo się myliłam! Wręcz przeciwnie. Miałam wrażenie, że wszyscy rajdowicze, przeżywając razem pogodowe przygody, jeszcze bardziej zżyli się ze sobą i jeszcze bardziej cieszyli się z każdej chwili. Żarty nie miały końca. Ponadto, jak człowiek wtedy docenia ciepły posiłek wieczorem, ognisko, ciepło pieca w chacie, promyk słońca na postoju! Podobało mi się!  Naprawdę.

Już się nie boję pogody! Jak to mówili inni rajdowicze „Pogoda jest, i jest stabilna” 🙂 I w niczym nie przeszkadza.

Poniżej kilka fotek z pięknych plenerów – dla rozbudzenia Waszej tęsknoty za rajdowaniem 🙂

 

Zdjęcia – te najładniejsze autorstwa Natalii Sobockiej.

15 letnia Julia o książce „Jazda konna? Naturalnie!…”

Dzisiaj wydanie specjalne, czyli artykuł/recenzja jaką napisała Julia Kurdyła o książce mojego autorstwa.

Wszystkie recenzje sprawiają wielką radość ( Recenzje ) i te napisane przez instruktorów, i te napisane przez właścicieli stajni, (radość, że książka przydaje się, że służy, że tłumaczy wiele, że pomaga…) ale najbardziej cieszą recenzje napisane przez samych, młodych jeźdźców. To książka szczególnie dla Was…i o Was. Wiem, bo zaczynałam tak samo 🙂

Julia Kurdyła ma 15 lat. Jest uczennicą 1 klasy technikum weterynaryjnego. Jest niesłysząca dziewczyną, która posiada procesor mowy. Jej pasja to konie, jazda konna (jeździ od 2 lat na Zaczarowanym Wzgórzu), fotografia i czytanie książek. Swoimi pasjami dzieli się „blogując” na instagramie pod @fotobyjuku.

“Jazda konna? Naturalnie! Co ten koń sobie myśli?- czyli o tym, o czym konie tak naprawdę myślą”.

Książka autorstwa Pani Elżbiety Gródek  ukazała się w sprzedaży 25 czerwca 2018 roku. Książka ta pokazuje  nam, czym tak naprawdę jest jazda konna, że to nie tylko nauka dosiadu, ustabilizowania rąk, czy stosowanie pomocy jeździeckich, ale to przede wszystkim nauka komunikacji z koniem.

Pewnego dnia, kiedy skończyłam lekcje  jazdy konnej na Zaczarowanym Wzgórzu, moją uwagę zwrócił całkiem interesujący plakat reklamujący pewną książkę. Kiedy tylko przeczytałam plakat wiedziałam, że ta książka musi znaleźć się na mojej półce i w moich rękach. Rozmyślając o książce powiedziałam o niej rodzicom i po przeczytaniu recenzji postanowiłam, że zamówię.

Po przeczytaniu, obudziła się we mnie większa motywacja do działań związanych z końmi w roli głównej. Otóż napisałam artykuł do „Victora Juniora”, zaczęłam bardziej rozumieć emocje koni, znalazłam w końcu odpowiedź na męczące mnie pytania dotyczące jazdy.

To była najlepsza książka jaką przeczytałam o tych wierzchowcach.

Książka ta składa się z wielu pięknych zdjęć autorstwa Pani Ewy Janickiej, oraz obrazków umożliwiających zrozumienie treści.  Przy końcu każdego rozdziału jest podana bardzo cenna lekcja! Ale to nie koniec tej przygody! Na końcu książki jeszcze czekają wywiady z wybranymi instruktorami z wybranych stadnin. Książka prezentuje również reakcje konia na obrazkach, co pozwala nam „zobaczyć” jak je rozpoznać. Przedstawiają również cenne rady Autorki i jej etapy nauki jazdy konnej.

Książka ta składa się z pięciu części –  każda część skrywa w sobie coś innego, bardzo ciekawego i cennego, to co każdy powinien  wiedzieć.

I część – przedstawia kim jest koń,  czyli o naturze końskiej.

II część – tu znajdują się odpowiedzi na te nurtujące pytanie, których nie znajdziesz w żadnej innej książce, jest ich ponad 70.

III część -to wspomniane etapy nauki jazdy konnej Autorki i jej córek oraz rady Pani Eli (są bardzo cenne!)

IV część – wywiady z instruktorami (poszczególne rady,porady i błędy które najczęściej popełniamy jako jeźdźcy)

V część –  to część dla rodziców, mająca na celu zachęcić ich do wysłania własnego dziecka na lekcje jazdy konnej. Odpowiadają na pytania takiego typu jak:

  1. Dlaczego warto jeździć konno? Czy warto posyłać swoje dziecko na jazdę konną?
  2. Bezpieczeństwo czyli czy jazda konna zapewne jest bezpieczna dla twojego dziecka ?
  3. Niekończąca presja rodziców pod względem czasu i tempa nauki. Co dziecko wtedy czuje?

W tej książce nie znajdziemy informacji na temat:

  1. Czym jest technika jazdy konnej
  2. Co to jest hodowla i czym ona jest
  3. O poszczególnych rasach końskich i o ich pochodzeniu
  4. O tym jak żywić konie i jakie żywienie jest dla nich odpowiednie
  5. O rzędzie jeździeckim
  6. O tym jak pielęgnować konia skórnie co zrobić , żeby błyszczał

Ale za to znajdziesz odpowiedzi na pytania tego typu :

. co koń lubi czego nie lubi i dlaczego?

. o czym myśli koń? co jest dla niego najważniejsze?

. co koń myśli o tobie ?

. dlaczego nie robisz postępów w jeździe konnej, mimo że technicznie jeździsz coraz lepiej ?

. jakie zachowania przy koniu są bezpieczne a jakie niebezpieczne?

. jak nabrać pewności siebie? Jak czuć się przy koniu bezpiecznie ?

. kiedy koń uczy się najszybciej ?

. co zrobić, by koń  Cię lubił , by z chęcią i entuzjazmem z Tobą pracował?

. co wpływa na motywację konia ?

. Jak tworzyć relacje z koniem i czy one są w ogóle potrzebne ?

. Czy konie mają własny język? Czy możemy go poznać i dzięki temu lepiej komunikować z koniem?

. Jak stać się prawdziwym przyjacielem konia , czyli co zrobić by koń był przy nas szczęśliwy?

Jeśli po 149 stronach tej przygody chcesz dalej ciągnąć to nie ma sprawy wejdź na strone www.jazdakonnanaturalnie.pl i tam masz ogrom informacji ! Jest to pełen dobrego poczucia humoru i bardzo ciekawy blog! Ta książka jest najlepsza dla tych, którzy dopiero co zaczynają przygodę albo jadą pierwszy raz w teren.

Zatem pamiętajcie!

Koń nigdy nie atakuje bez powodu…może zaatakować, ponieważ np.przeżył jakąś traumę emocjonalną i nie ufa człowiekowi.

To jak my widzimy konia, nie oznacza, że on taki jest. Tak samo jest z człowiekiem. Nie oceniamy po wyglądzie, czy pierwszym wrażeniu.  Wystarczy lepiej go poznać, bo pozory mogą  mylić.  Jeśli my nie pozwolimy koniowi otworzyć się na nas, to koń też nie pozwoli  byśmy my otworzyli się na niego!

Miłej, koniastycznej przygody!

Poleca Julka!”

Z Julią poznałyśmy się na Targach Książki, wcześniej znałyśmy się tylko z facebooka. Julia często i żywo komentuje to co piszę na funpagu jazda konna naturalnie. Bardzo ucieszyłam się, gdy wysłała mi informacje na instagramie, że napisała o mojej książce. Postanowiłam zaprosić ją na tego bloga.

Może będzie to inspiracja dla innych do pogłębiania wiedzy o koniach?

Ela Gródek