Rok 2021 – wyzwania i “nowości” w moim jeździectwie

Co roku w styczniu na tym blogu ukazuje się post podsumowujący poprzedni rok. Tradycji musi stać się zadość…

Generalnie coraz rzadziej piszę. W poprzednich latach wpisy ukazywały się dwa razy w miesiącu. W tym roku ta reguła została przerwana. Bynajmniej nie dlatego, że mniej jeżdżę konną, czy mniej mam kontaktu z końmi (jak wiecie dla mnie jeździectwo to nie tylko jazda, czyli praca z „siodła”, ale też praca z ziemi, kontakt z koniem z ziemi). Ja po prostu coraz bardziej uciekam od komputera ☹ Uciekam w Przyrodę – góry, łąki, lasy. Uciekam w RUCH (najchętniej na świeżym powietrzu). Niestety praca zawodowa wymaga ode mnie (od początki pandemii) więcej godzin przed komputerem czym jednoznacznie przyczynia się do „zwrotu na zadzie” gdy tylko widzę komputer 😊

Rok 2021 różnił się od innych lat tym, że od kwietnia do lipca nie siedziałam na grzbiecie konia. Wszystko przez złamaną rękę. ALE to nie oznaczało, że w tym czasie nie miałam kontaktu z końmi. Byłam u nich przynajmniej raz w tygodniu. Zamiast jednak pobierać nauki, dawałam nauki – pomagałam młodemu jeźdźcowi w nabieraniu pewności siebie i umiejętnościach potrzebnych przy koniach, jazdach. Upewniłam się, że lubię pracę z dziećmi, młodzieżą, równie bardzo jak z końmi 😊 Że dawanie lekcji, nauk przychodzi mi łatwo. Pewnie dlatego, że sama należałam do tych mniej odważnych jeźdźców i dobrze znam ICH UCZUCIA. Bo praca przy koniach, łączy się nie tylko z wiedzą, teorią ale PRZEDE WSZYSTKIM z naszymi emocjami, uczuciami. Z tym czy czujemy lęk (bo mnie kopnie, czy podszczypnie, bo nie wiem co “on wyprawia”) czy spokój i zaufanie.

Jako kolejna nowość pojawiła się też praca z młodymi końmi (już po rehabilitacji ręki). Po tym jak Larmand (kto nie wie kto to Larmand niech kliknie tu: Larmand i ja i rok 2020 ) został najpierw wydzierżawiony a potem sprzedany i nie mogłam już więcej z nim pracować, „pojawiła się” nowa opcja – praca ze źrebakami. Wiecie jak to jest z tym „pojawiła się”? Jeśli jesteśmy otwarci na zmiany w naszym życiu, na “nowości” i jesteśmy na nie gotowi, to one przychodzą 😊 Tak po prostu, niespodziewanie.

Torino ma 1,5 roczku, Iskierka niecałe 1,5. Na razie to początki. Daję się im poznać i poznaję ich. Obserwuję ich zachowania w stadzie, obserwuję ich reakcje na różne bodźce. Obserwuję ogromne różnice między młodą klaczką i ogierkiem! JAKIE TO JEST FANTASTYCZNE!!

Powiem Wam – praca z młodymi końmi to dopiero doświadczenie 🙂

Kolejna nowość w 2021 to ja w roli organizatora szkolenia (jakie szkolenie? Przeczytasz tu Relacja ze szkolenia z bezpiecznego spadania z konia)

Szkolenie z założenia kameralne – maxymalna ilość osób to 12. Po relacji i wpisach posypały się zapytanie kiedy będzie następne?? Chyba nie mam wyjścia i zrobię je ponownie w 2022 🙂

Poza tym rok 2021 jak zwykle był bogaty w tereny, jazdy na ujeżdżalni (skoki) no i wyprawy konne. Tym razem udało mi spełnić marzenie o cwałach na plażach i pławieniu w morzu. (o wyprawie konnej do Maroka przeczytacie tu: Wyprawa konna do Maroka – relacja (24-31 października 2021) filmik tu:

W 2021 powstało 16 wpisów – przejrzyjcie czy jakieś tematy akurat nie są u Was „na tapecie” (spis treści tu Spis treści BLOG), odbyło się kolejnych kilka spotkań autorskich z książką “Jazda konna? Naturalnie! Co ten koń sobie myśli? (więcej tu: O książce). Czy coś zmieniło się w moim jeździectwie w 2021? Nie…Dalej sądzę, że jeździectwo jest trudne, że jeździectwa uczymy się przez całe życie, że NIGDY mi się nie znudzi. Że dalej jest tyle tajemnic do odkrycia. Że jeździectwo wymaga niesamowicie dużo OD NAS SAMYCH. Tak. Od nas. NIE OD KONI. Wymaga od nas wiele i w sensie fizycznym i psychicznym. Nasza sprawność, balans, poczucie równowagi, rozciągnięcie ciała, kondycja wpływa niesamowicie na naszą harmonię z koniem! Na DOBRĄ jazdę konną. Nasz stan psychiczny (spokój, radość, cierpliwość, zadowolenie, autentyczność) wpływa na naszą jazdę konną…

Rok 2022 przyniesie zmiany – wpisy obiecuję Wam i sobie raz w miesiącu 😊 A jak zdarzy się bonus w postaci drugiego wpisu to będziemy się cieszyć! Obiecuję też organizację nowych szkoleń. Chcę podjąć ten trud. Wiem, że szkolenie jeźdźca jest niesamowicie ważne. WARTO (przy okazji – znacie portal www.szkoleniajezdzieckie.pl? Mają tam mnóstwo DARMOWYCH szkoleń https://szkoleniajezdzieckie.pl/darmowe-szkolenia/ POLECAM!)

z wdzięcznością za cały 2021

Ela Gródek

Niepożądane zachowania koni a wrzody żołądka

99% wpisów na tym blogu jest mojego autorstwa. Piszę o moim doświadczeniu w pracy z końmi, o mojej drodze do opanowania nowych umiejętności w jeździectwie. Piszę o koniach, ich zachowaniach, naturze. Przekładam to co już inni odkryli (to co zobaczyłam na kursach, warsztatach, wyczytałam w książkach, artykułach) na język nieekspercki, prosty, na język zwykłego jeźdźca. To blog dla początkujących, średniozaawansowanych i dla zaawansowanych, którzy myślą, że są zaawansowani ale ich koń (lub konie na których jeżdżą) nie podziela tego zdania :))))

Dzisiaj wstawiam tekst nie mój. Ale jak się okazuje, tekst, który bardzo mnie dotyczy. I Ciebie też. Kiedyś myślałam, że choroby koni, karmienie koni mnie nie dotyczą. Bo nie mam konia i na razie nie zamierzam mieć. Niestety nic bardziej mylnego. Choroby wpływają na zachowanie koni, a skoro BARDZO mnie INTERESUJĄ zachowania koni, i ich PRZYCZYNY to, jak się okazuje, muszę zgłębiać też choroby koni, ich przyczyny i skutki.

Tekst jest o wrzodach żołądka koni. Niestety sposób w jaki obecnie hoduje się konie, sposób żywienia koni oraz stresy jakie fundujemy tym zwierzętom, powodują, że wrzody są coraz bardziej “popularne”. Wiele niepożądanych zachowań koni wynika właśnie z tej choroby. Niestety często przypisujemy je kompletnie innym przyczynom. Udostępniam ten tekst – może przyniesie odpowiedź wielu z nas 🙁

Warto przeczytać!

“Nie będzie to post typowo naukowy, więc przypuszczam, że może budzić kontrowersje. Tym razem chciałabym podzielić się z Wami swoim czysto subiektywnym doświadczeniem, które zdobyłam dzięki moim klientom i ich koniom. Uważam, że tak zdobyte doświadczenie jest cenniejsze, niż te które wyczytałam z książek lub zdobyłam na szkoleniach. Baczna obserwacja, wrażliwa palpacja i otwarty umysł to trzy rzeczy, którymi kieruję się w swojej pracy od samego początku i które czasem potrafią doprowadzić mnie do tego co niezbadane. Niemniej jednak dokumentacja medyczna moich podopiecznych dowodzi, że mój prototyp konia wrzodowego, który samodzielnie opracowałam w przeciągu tych kilku lat praktyki zawodowej trochę w oparciu o to co jest powszechnie znane, trochę na podstawie wyłącznie własnych doświadczeń, okazuje się być słuszny. Co więcej, spotkałam się z opiniami kolegów po fachu, którzy mają dokładnie takie same odczucia jak ja. Oczywiście w poście będę nawiązywać wyłącznie do tych koni, u których moje przypuszczenia zostały potwierdzone badaniem gastroskopii. Temat wrzodów jest ostatnio na tapecie. Według mnie słusznie, bo statystyk, które mówią, że 90% koni ma wrzody nie da się oszukać. Spotkałam się z twierdzeniem, że konie dzieli się na trzy grupy: konie wrzodowe zdiagnozowane, konie wrzodowe niezdiagnozowane i takie, które będą mieć wrzody. Patrząc na to jak wiele czynników ma wpływ na rozwój wrzodów można powiedzieć, że ta choroba rzeczywiście może być nieunikniona. W swojej pracy doświadczyłam już koni wrzodowych kipiących agresją, jak i tych całkiem zrównoważonych, nie budzących żadnych wątpliwości. Podobnie jeśli chodzi o wygląd i tonus mięśniowy. Typ konia z tendencją do chudnięcia, żebrami na wierzchu i wypłowiałą sierścią jest powszechnie znany, ale ja miałam kilku delikwentów, u których badanie gastroskopii było pozytywne mimo, że wyglądali jak pączek w maśle. Krzywdzące jest twierdzenie, że nasz koń jest zdrowy, bo nie pokazuje objawów. Wiele koni żyje z tym problemem, wcale się z nim nie obnosząc, jednak liczniejsza grupa to ta, która manifestuje ból swoim zachowaniem, ale my często ( nie wiedzieć czemu ) wypieramy myśl, że nasz koń może mieć wrzody i szukamy przyczyn gdzie indziej. Tu nie ma żartów, bo w najgorszym przypadku może skończyć się śmiercią konia. Jak już wspomniałam, u zdecydowanej większości podopiecznych moje przypuszczenia dotyczące wrzodów się potwierdziły. Dlatego uczulam, by pozostać czujnym i nie bagatelizować problemu, jeśli są jakieś przypuszczenia to od razu kierować się na badanie gastroskopii, bo żadne inne nie daje nam pewności co do istnienia tej choroby oraz stopnia jej rozwinięcia. W moich odczuciach jednym z najczęstszych objawów u koni wrzodowych jest reakcja bólowa w odcinku piersiowym kręgosłupa, najczęściej po stronie lewej oraz napięcie mięśni międzyżebrowych zwłaszcza od 12 do 15 żebra, również po tej samej stronie, co odpowiada umiejscowieniu żołądka w jamie klatki piersiowej. Przy tym problemie, konie często nie tolerują lewej łydki, mają trudności z ustawieniem się na prawo. Niektóre konie wykazują też nadwrażliwość w obrębie podbrzusza i okolic słabizny, np. nie lubią dotykania lub czyszczenia tych okolic, mają też problem z zagalopowaniem/utrzymaniem galopu w lewą stronę, często brykają lub krzyżują. Kolejnym objawem jest reakcja konia na stymulacje „punktu wrzodowego”, który znajduje się w miejscu popręgu, co może tłumaczyć dlaczego konie wrzodowe manifestują przy jego dopinaniu. Innym wytłumaczeniem dla tego zachowania jest też napięcie mięśni międzyżebrowych tej okolicy oraz napięcie mięśni z pasma piersiowo-brzusznego, które nie zawsze, ale często idzie w parze z chorobą wrzodową. Z moich obserwacji wynika też, że u koni wrzodowych występuje zaburzenie przepony oddechowej, która jest niezwykle ważnym narządem regulującym ciśnienie w śródpiersiu i jamie brzucha. Warto tutaj wspomnieć, że przepona oddechowa ma bezpośrednie połączenie z żołądkiem poprzez więzadło żołądkowo-przeponowe. Napięcie przepony zwiększa objętość jamy klatki piersiowej i zmniejsza napięcie wewnątrz piersiowe, jednocześnie zwiększa ciśnienie w jamie brzusznej i zmniejsza jej objętość. Analogicznie jest w sytuacji osłabienia mięśni przepony, zmniejsza się wówczas napięcie w jamie brzusznej i zwiększona zostaje jej objętość, z kolei objętość klatki piersiowej maleje, a ciśnienie wzrasta. Konie z osłabioną przeponą oddechową mają charakterystyczny duży, opuszczony brzuch ( brzuch “klaczy źrebnej” ), zaś u tych z napięciami przepony brzuch jest podkasany, a mięśnie skośne i poprzeczne brzucha są w ciągłym napięciu. Właściwa praca przepony jest niezbędna nie tylko dla prawidłowego funkcjonowania układu oddechowego, ale i układu pokarmowego, jej zaburzenie może sprzyjać chorobom wrzodowym. Oprócz wyżej wymienionych objawów, koniom wrzodowym niemalże zawsze towarzyszą napięcia oraz ograniczenia otworu szyjnego czaszki. Otwór szyjny czaszki to m.in. ujście dla nerwu błędnego, który unerwia ograny klatki piersiowej i jamy brzusznej, w tym żołądek. Zawężenie otworu szyjnego czaszki spowodowane napięciem może wpłynąć na zaburzenie nerwu błędnego, a upośledzenie jego pracy ma duży związek z chorobą wrzodową. Ostatnim objawem, często przeze mnie zauważanym jest odstawiony ogon, najczęściej towarzyszy on bólom brzucha lub bólom pochodzącym od grzbietu. Oczywiście tych dolegliwości palpacyjnych może być (i w niektórych przypadkach jest) dużo więcej, zważywszy na spójność całego ciała i jego tensegracyjny charakter. Nie zapominajmy też o behawioralnych skrzywieniach, które tak samo można by wymieniać bez końca. Konie wrzodowe są często mocno obolałe i nadwrażliwe na dotyk, dlatego praca z nimi wymaga niezwykłej wrażliwości, wyczucia i doświadczenia. Ja w swojej pracy wykonuje kilka terapii: terapię wisceralną, terapię przepon, mobilizację żeber oraz pracę na nerwie błędnym (terapia czaszkowo-krzyżowa). Są to techniki nieinwazyjne, które mogą wesprzeć leczenie, ale także wyeliminować przyczynę choroby. Oprócz rozluźniania napięć występujących w układzie trzewnym i systemie mięśniowo-powięziowym, poprawiają przewodnictwo nerwowe, a w związku z tym ukrwienie dla żołądka. W moim doświadczeniu, konie baaaaardzo dobrze reagują na te terapie i czują ulgę jeszcze tego samego dnia.Na koniec, uczulę Was na to, że leczenie wrzodów nie kończy się na podaniu leków. Równie ważną, a być może ważniejszą kwestią jest wprowadzenie zmian w środowisku zewnętrznym na takie, które wyeliminują stres i dyskomfort u naszego konia. Niezwykle ważny jest stały dostęp do paszy objętościowej i do wody, zrównoważona dieta, dostosowana do potrzeb naszego konia z ograniczoną ilością cukrów, życie w zgodnym stadzie (również w boksach!), bez ciągłych zmian i roszad, które mogą zaburzać porządek hierarchii, nieograniczanie i zapewnienie odpowiedniej ilości ruchu, utrzymywanie terminów kowala, końskiego stomatologa, rutynowe kontrole fizjoterapeuty i osoby dopasowującej sprzęt.

Źródło i autor: facebook: Horse Therapy – Equine Physiotherapist

15 letnia Julia o książce “Jazda konna? Naturalnie!…”

Dzisiaj wydanie specjalne, czyli artykuł/recenzja jaką napisała Julia Kurdyła o książce mojego autorstwa.

Wszystkie recenzje sprawiają wielką radość ( Recenzje ) i te napisane przez instruktorów, i te napisane przez właścicieli stajni, (radość, że książka przydaje się, że służy, że tłumaczy wiele, że pomaga…) ale najbardziej cieszą recenzje napisane przez samych, młodych jeźdźców. To książka szczególnie dla Was…i o Was. Wiem, bo zaczynałam tak samo 🙂

Julia Kurdyła ma 15 lat. Jest uczennicą 1 klasy technikum weterynaryjnego. Jest niesłysząca dziewczyną, która posiada procesor mowy. Jej pasja to konie, jazda konna (jeździ od 2 lat na Zaczarowanym Wzgórzu), fotografia i czytanie książek. Swoimi pasjami dzieli się “blogując” na instagramie pod @fotobyjuku.

“Jazda konna? Naturalnie! Co ten koń sobie myśli?- czyli o tym, o czym konie tak naprawdę myślą”.

Książka autorstwa Pani Elżbiety Gródek  ukazała się w sprzedaży 25 czerwca 2018 roku. Książka ta pokazuje  nam, czym tak naprawdę jest jazda konna, że to nie tylko nauka dosiadu, ustabilizowania rąk, czy stosowanie pomocy jeździeckich, ale to przede wszystkim nauka komunikacji z koniem.

Pewnego dnia, kiedy skończyłam lekcje  jazdy konnej na Zaczarowanym Wzgórzu, moją uwagę zwrócił całkiem interesujący plakat reklamujący pewną książkę. Kiedy tylko przeczytałam plakat wiedziałam, że ta książka musi znaleźć się na mojej półce i w moich rękach. Rozmyślając o książce powiedziałam o niej rodzicom i po przeczytaniu recenzji postanowiłam, że zamówię.

Po przeczytaniu, obudziła się we mnie większa motywacja do działań związanych z końmi w roli głównej. Otóż napisałam artykuł do “Victora Juniora”, zaczęłam bardziej rozumieć emocje koni, znalazłam w końcu odpowiedź na męczące mnie pytania dotyczące jazdy.

To była najlepsza książka jaką przeczytałam o tych wierzchowcach.

Książka ta składa się z wielu pięknych zdjęć autorstwa Pani Ewy Janickiej, oraz obrazków umożliwiających zrozumienie treści.  Przy końcu każdego rozdziału jest podana bardzo cenna lekcja! Ale to nie koniec tej przygody! Na końcu książki jeszcze czekają wywiady z wybranymi instruktorami z wybranych stadnin. Książka prezentuje również reakcje konia na obrazkach, co pozwala nam “zobaczyć” jak je rozpoznać. Przedstawiają również cenne rady Autorki i jej etapy nauki jazdy konnej.

Książka ta składa się z pięciu części –  każda część skrywa w sobie coś innego, bardzo ciekawego i cennego, to co każdy powinien  wiedzieć.

I część – przedstawia kim jest koń,  czyli o naturze końskiej.

II część – tu znajdują się odpowiedzi na te nurtujące pytanie, których nie znajdziesz w żadnej innej książce, jest ich ponad 70.

III część -to wspomniane etapy nauki jazdy konnej Autorki i jej córek oraz rady Pani Eli (są bardzo cenne!)

IV część – wywiady z instruktorami (poszczególne rady,porady i błędy które najczęściej popełniamy jako jeźdźcy)

V część –  to część dla rodziców, mająca na celu zachęcić ich do wysłania własnego dziecka na lekcje jazdy konnej. Odpowiadają na pytania takiego typu jak:

  1. Dlaczego warto jeździć konno? Czy warto posyłać swoje dziecko na jazdę konną?
  2. Bezpieczeństwo czyli czy jazda konna zapewne jest bezpieczna dla twojego dziecka ?
  3. Niekończąca presja rodziców pod względem czasu i tempa nauki. Co dziecko wtedy czuje?

W tej książce nie znajdziemy informacji na temat:

  1. Czym jest technika jazdy konnej
  2. Co to jest hodowla i czym ona jest
  3. O poszczególnych rasach końskich i o ich pochodzeniu
  4. O tym jak żywić konie i jakie żywienie jest dla nich odpowiednie
  5. O rzędzie jeździeckim
  6. O tym jak pielęgnować konia skórnie co zrobić , żeby błyszczał

Ale za to znajdziesz odpowiedzi na pytania tego typu :

. co koń lubi czego nie lubi i dlaczego?

. o czym myśli koń? co jest dla niego najważniejsze?

. co koń myśli o tobie ?

. dlaczego nie robisz postępów w jeździe konnej, mimo że technicznie jeździsz coraz lepiej ?

. jakie zachowania przy koniu są bezpieczne a jakie niebezpieczne?

. jak nabrać pewności siebie? Jak czuć się przy koniu bezpiecznie ?

. kiedy koń uczy się najszybciej ?

. co zrobić, by koń  Cię lubił , by z chęcią i entuzjazmem z Tobą pracował?

. co wpływa na motywację konia ?

. Jak tworzyć relacje z koniem i czy one są w ogóle potrzebne ?

. Czy konie mają własny język? Czy możemy go poznać i dzięki temu lepiej komunikować z koniem?

. Jak stać się prawdziwym przyjacielem konia , czyli co zrobić by koń był przy nas szczęśliwy?

Jeśli po 149 stronach tej przygody chcesz dalej ciągnąć to nie ma sprawy wejdź na strone www.jazdakonnanaturalnie.pl i tam masz ogrom informacji ! Jest to pełen dobrego poczucia humoru i bardzo ciekawy blog! Ta książka jest najlepsza dla tych, którzy dopiero co zaczynają przygodę albo jadą pierwszy raz w teren.

Zatem pamiętajcie!

Koń nigdy nie atakuje bez powodu…może zaatakować, ponieważ np.przeżył jakąś traumę emocjonalną i nie ufa człowiekowi.

To jak my widzimy konia, nie oznacza, że on taki jest. Tak samo jest z człowiekiem. Nie oceniamy po wyglądzie, czy pierwszym wrażeniu.  Wystarczy lepiej go poznać, bo pozory mogą  mylić.  Jeśli my nie pozwolimy koniowi otworzyć się na nas, to koń też nie pozwoli  byśmy my otworzyli się na niego!

Miłej, koniastycznej przygody!

Poleca Julka!”

Z Julią poznałyśmy się na Targach Książki, wcześniej znałyśmy się tylko z facebooka. Julia często i żywo komentuje to co piszę na funpagu jazda konna naturalnie. Bardzo ucieszyłam się, gdy wysłała mi informacje na instagramie, że napisała o mojej książce. Postanowiłam zaprosić ją na tego bloga.

Może będzie to inspiracja dla innych do pogłębiania wiedzy o koniach?

Ela Gródek

spotkanie z Monty Robertsem – ojcem “naturala”

W sobotę 16 listopada 2019 byłyśmy z Julią na pokazie Monty Roberts’a we Wrocławiu. Pokaz to nieodpowiednie słowo – to były 4 różne lekcje:

1. Siodłania konia, który nigdy jeszcze nie był siodłany (oraz „wsadzania” na niego jeźdźca)

2. Nauki stania konia, który ciągle „kręcił się” przy wsiadaniu

3. Wchodzenia do przyczepki

4 .Pokonywania „strasznych” przeszkód, habituacja.
Oczywiście Montemu tak dobrze i szybko wszystko wychodziło, konie tak współpracowały, jakby je ktoś podmienił 🙂
Monty Roberts to legenda jeździectwa, ojciec „naturala”. To on – jako pierwszy – tłumaczył światu, że można inaczej zajeżdżać i traktować konie niż siłą i przymusem. Że przemoc nigdy nie jest rozwiązaniem.
Monty to dla mnie postać szczególna, bo to on sprawił, że zaczęłam inaczej patrzeć na konie i jeździectwo i to on „zmotywował” mnie do napisania książki „Jazda konna naturalnie! Co ten koń sobie myśli?” o książce

Zawsze będę darzyć go wielkim szacunkiem.
To niesamowite, że mogłam mu za to osobiście podziękować!

PS 1 Pokaz będzie transmitowany w TV – obejrzyjcie sami i oceńcie.

PS 2 Miałyśmy wymarzoną miejscówkę – mogłyśmy obserwować mowę ciała Montiego, wszelkie gesty i reakcję koni. Fajnie, że Monty jasno komentował to co robi. Jak “spuszczał” powietrze to robił to głośno. I widać było od razu synchron z koniem. Niesamowite 🙂

 

Książka “Jazda konna naturalnie! Co ten koń sobie myśli?” – spotkanie autorskie

10 października – wczoraj, po raz kolejny, miałam przyjemność opowiadać o swojej książce “Jazda konna naturalnie! Co tej koń sobie myśli?”(więcej tu: O książce ) o koniach, o pasji, na spotkaniu autorski. Tym razem w Bibliotece Publicznej w Krakowie.

Biblioteka to dla mnie szczególne miejsce. Uwielbiam czytać. Książki mają moc. Wielką MOC. Wiele zmian zachodziło w moim życiu po lekturze książek. Zmiana stylu życia, większa uważność w stosunku do przyrody, Matki Ziemi, do tego co kupuję, jak kupuję, co jem, co myślę, jak myślę… Przykłady mogę mnożyć w nieskończoność. Była też jedna książka, która spowodowała, że… napisałam książkę! Nie wiedziałam, że mogę napisać książkę (w końcu jestem ekonomistką, nie humanistką). Autor tej magicznej książki – Jakub Bączek – przekonał mnie, że jeśli mam coś ważnego do powiedzenia, że jeśli w coś bardzo mocno wierzę, że jeśli nie ma drugiej takiej książki, to mogę siąść i ją po prostu napisać 🙂

I miał rację.

Wiedza o koniach odwróciła moje jeździectwo o 180 stopni (wiedza wyczytana z książek i nabyta na szkoleniach). Zmieniła perspektywę patrzenia na konia, zmieniła mnie z jeźdźca w „Prawdziwego Koniarza”. Koń stał się ważny, jego samopoczucie stało się równie ważne jak moje. Wiedza o tym jak koń myśli, jak patrzy, jak słyszy, jak się komunikuje, jak może nas postrzegać (i DLACZEGO !) bardzo pomogła mi w postępach w jeździe konnej i w pracy nad samą sobą. Bez tego nie poszłabym dalej. Było to tak ważne, że postanowiłam “powiedzieć” o tym innym, w książce – szczególnie młodym jeźdźcom, by w przeciwieństwie do mnie (i moich córek) mogli o wiele lepiej zacząć swoją przygodę z jeździectwem (zacząć lub kontynuować! Czasem jeździec jeździ kilka lat i dalej nie ma pojęcia o tak wielu istotnych rzeczach).

Więcej na temat książki? Co ważnego miałam do powiedzenia? Dlaczego warto po nią sięgnąć przeczytacie tutaj : Historia książki po co to wszystko?

Lubię spotkania z dziećmi czy z młodzieżą. Wiesz dlaczego? Bo oni pytają? Dla nich nie ma głupich pytań. Chcą wiedzieć DLACZEGO? I dzielą się. Dzielą się swoimi doświadczeniami, przeżyciami. Lubię patrzeć na te zaangażowane twarze, na twarze, czasem pełne zdziwienia (kto by przypuścił, że ten koń…etc), czasem rozbawione, zasłuchane.

Fajna mnie przygoda w życiu spotkała 🙂

zdjęcie: Ula Waszkiewicz (instagram: truskawkowepole)