Larmand i ja i rok 2020

Dokładnie rok temu podsumowywałam rok 2019. Za mną kolejny rok – rok 2020. Równie cudny.

Rok 2020 nie miał być tak „końskim”, jakim się okazał. Miał być bardziej podróżniczy. Podróże po Polsce i świecie to moje równorzędne do jeździectwa hobby. Miały być kolejne wyjazdy służbowe w nowe zakątki Ziemi, miały być podróże z rodziną i bez – na koniec świata. COVID sprawił, że zostałam „uziemiona” i tym sposobem pustka w hobby „podróże” została szybko wypełniona przez hobby „jeździectwo”. Dobrze mieć więcej niż tylko jedno hobby 🙂

Były zatem liczniejsze (szczególnie w marcu i kwietniu) spotkania z Larmandem, liczniejsze rajdy, tereny, warsztaty online. Podczas rajdów „liznęłam” z końskiego grzbietu, razem z córkami, trochę okolic Pogórza Izerskiego, dawno wyczekiwaną Jurę Krakowsko-Częstochowską, okolice Lanckorony. Udało się też złapać ofertę „last minute” i wyjechać gdzieś dalej, na Ukrainę, by pojeździć po Bukowinie Północnej.

Wrażeniami z tych wszystkich wydarzeń podzieliłam się z Wami we wpisach ( Część I – fotorelacja z rajdu konnego na Ukrainę (Bukowina Północna) – 17-24 października, Porady rajdowe – część IV (co gdy leje 6 godzin?); Zmiana „oczekiwań” końskich, zmiana zachowań końskich; O terenach część I; i potem część II i III) i filmikach wideo (Videoblog) . Kto nie czytał – polecam.

Tak siedząc i wspominając rok 2020, naszła mnie ochota, by podsumować nie sam rok 2020, ale moją znajomość z Larmandem. Koniem prywatny (ale nie moim), z którym mam możliwość „spotykania się” raz w tygodniu (czasem częściej, czasem rzadziej).

Kiedyś, rozmawiając z Ewą (moją prywatną „doradczynią” od jeździectwa 🙂 ), o różnych koniach, z którymi obie miałyśmy (czy mamy) do czynienia, usłyszałam od niej: „W naszym życiu pojawiają się takie konie, jakie powinny, jakich »potrzebujemy«, nie ma przypadków”. Tak myślę o Larmandzie i o sobie…

Larmand nie jest koniem uległym, podporządkowanym. 11-letni Larmand już niejedno widział. Ma swoje doświadczenia, swoje zdanie, wie, czego chce. Larmand był już na niejednej „wojnie” (wszak to koń biorący udział w rekonstrukcjach husarskich!), niejednego wroga musiał pokonać 😉  Praca z Larmandem to dialog, to przekonywanie siebie nawzajem do swoich racji. Nie raz Larmand powiedział mi wprost: „co mi tam będzie ta blondyna mówiła, co mam robić!”. Każdą lekcję przyjęłam z pokorą.

Larmand niejednego mnie nauczył. A raczej niejedno pomógł przejść, przepracować, przezwyciężyć. Nie – to nie my pracujemy z końmi, to one pracują z nami…Za wyjątkiem prawdziwych, utalentowanych trenerów końskich. Taka jest moja opinia. Im prędzej to zrozumiemy, tym…długo by pisać. Mam nadzieję, że poczujecie sami.

Wiele było i jest blokad w mojej głowie, wiele obaw. Znacie je z wcześniejszych wpisów ( Jeździectwo jest trudne – daj sobie czas; Chłopczyk i koń; Rozważania z leżaka o Lorenzo; Mam pomysł! Nauka spadania i woltyżerka dla początkujących; Nigdy, przenigdy nie będę… ) Przed Larmandem nie miałam okazji ćwiczyć z koniem z ziemi. Wiedziałam tylko, po kursach, że jest to genialne. Wiedziałam, jak do tego się zabrać (ćwiczyłam tylko podczas warsztatów). To z Larmandem miałam przyjemność po raz pierwszy pracować z ziemi. To z nim przeprowadzałam pierwsze sesje habituacyjne, zabawy z ziemi. Lubię być na koniu, ale lubię też być obok konia. To dzięki Larmandowi to odkryłam J

Z Larmandem po raz pierwszy też:

  • poszłam sama do lasu na spacer (bez innych koni i jeźdźców),
  • pojechałam na jego grzbiecie sama do lasu,
  • pojechałam na wielką, otwartą łąkę (oczywiście sama)
  • galopowałam na wielkiej łące (ooo, jakie to były emocje!),
  • galopowałam na oklep,
  • skakałam na oklep.

Tak, wiele lęków pokonywałam razem z Larmandem… Co ważne – w odpowiednim czasie. Wtedy, gdy czułam, że jestem na to gotowa. Gdy czułam, że Larmand ze mną się zgodzi. To dzięki niemu nabrałam pewności siebie, szybkości, zdecydowania, ale też pokory.

Dziękuję Ci Larmand!

PS Oprócz dalszej, intensywnej nauki jazdy konnej rok 2020 przyniósł:

  • kolejne 18 wpisów na blogu,
  • kolejne filmiki na vblogu,
  • drugie wydanie książki „Jazda konna? Naturalnie! Co ten koń sobie myśli?”,
  • pierwszy przekład książki na język obcy – j. czeski.

Rok 2021 uznaję za otwarty!

A poniżej kilka zdjęć z Larmandem – z pracy z ziemi, ze wspólnego leżakowania na łące, ze wspólnych zabaw, z habituacji, z pracy na kawecanie, kantarku, wędzidle…z siodła, z ziemi. Nigdy nie było nam nudno!

dav

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *