Taki był galop! Taki stateczny, równy… biodra posuwały się od tyły do przodu, od tyłu do przodu, aż mi majtki… weszły . To dzięki Arszenikowi. Arszenik nazywany jest Panem Profesorem. Ma 23 lata i mimo swojego podeszłego (jak na konia) wieku jest przebojowym, energicznym dziadkiem. Co za koń! Z jaką chęcią idzie. Człowiek pomyśli a Arszenik już to robi! Co chwilę w głowie miałam myśl „łołooo dziadku, zwolnij, nigdzie się nie śpieszymy!. Co za zaangażowanie w lekcje!”. Dziadek jeździ przeważnie z hucułami. Dlatego dziadkowi należą się podwójne oklaski, bo nie dał się zepsuć przez „złe” towarzystwo. Ciągle tryska energią. Do hucułów nic nie mam… wręcz przeciwnie, wiele mnie uczą, ale trzeba przyznać, że często nie chodzą tak żwawo. Temat hucułów zostawiam na inny raz . Arszenik – nie ważne kogo ma na grzbiecie… zawsze daje mu najwspanialszą, pokazową lekcję jeździectwa klasycznego . Na Arszeniku człowiek myśli, że trochę już potrafi jeździć konno… .
P.S Nie dodaję żadnego zdjęcia w tym poście… bo nie mam zdjęcia ani Arszenika… ani majtek :).