Jak dobrze skakać na koniu? Odpowiedź na to pytanie zostawię trenerom, instruktorom. To ich zadanie. Ale jest kilka rzeczy, które powiedzieć muszę (bo inaczej się uduszę!! ). Osobiście uwielbiam skoki. Jula i Ala też. Jeśli skok jest udany, jest to wspaniałe uczucie. Mam wtedy wrażenie, że latam na koniu!
Na początku bałam się skakać. Bałam się tych nagłych zahamowań konia przed przeszkodą (i nadal trochę się tego boję). Wyobrażałam sobie jak zlatuję na drążki, że lecę na wprost, a koń stoi lub ucieka w bok. Pamiętam moje pierwsze skoki na wspaniałej klaczy imieniem Kaspia. Kaspia uwielbiała skoki – i co ważniejsze, wybaczała mi wszystkie błędy. Nieważne, czy miałam dobrą pozycję, czy w odpowiednim momencie „zebrałam się” do skoku, czy niechcący pociągnęłam za wodze, czy patrzyłam nie tam, gdzie trzeba, Kaspia zawsze skoczyła. W czasie skoku starałam się myśleć tylko o słowach instruktorki Agnieszki: „Nie rób nic! Pozwól jej skakać. Ona wie, co robi. Nie bój się”. To Kaspia uczyła mnie skakać. Moim zadaniem było tylko nie przeszkadzać jej. Miałam się skupić na sobie, na swoim balansie i równowadze, miałam ćwiczyć „zabieranie” się z koniem w odpowiednim momencie. Kaspia bardzo mi pomogła w tych pierwszych skokach, bo mogłam jej zaufać i skupić się tylko na sobie.
Niedoświadczony jeździec często za dużo myśli – wtedy zaczyna się spinać, „wyprzedzać” konia („skakać”, zanim koń skoczy), zaczyna się bać, że koń nie przeskoczy, zaczyna wyobrażać sobie upadki etc. Koń reaguje na te nieświadome sygnały i przez to często odmawia skoku. Staje nagle albo ucieka w bok. W większości przypadków nie jest to wina konia, tylko nasza. Dobrze przygotowany, lubiący skakać koń rzadko odmawia skoku. Dlatego, moim zdaniem, niezmiernie ważne jest na początku, by skakać na koniu dobrze przygotowanym, lubiącym skakać, który z reguły „nie wyłamuje” (czyli nie odmawia przeskoku). Najważniejsze jest bowiem, by nabrać pewności siebie. Po prostu zacząć nie bać się skakać! Zaufać koniowi.
Co jest – wg mnie – kluczowe przy skokach? Co mi pomogło?
-
Bezwzględnie musisz patrzeć za przeszkodę – tam, gdzie chcesz potem jechać. Nie na przeszkodę, nie pod nogi konia. Musisz mieć głowę uniesioną i musisz patrzeć za przeszkodę, a przez to wskazywać koniowi, gdzie chcesz, by jechał dalej po przeskoczeniu przeszkody. Jeśli dalej macie jechać na wprost, patrz na wprost – daleko za przeszkodę. Jeśli jedziesz za przeszkodą w prawo – to patrz za przeszkodę w prawo. Pamiętam jak spadłam z Kaspii…nie podczas skoku ale po skoku. Byłam za bardzo zaaferowana skokiem więc nie „pokazywałam” gdzie dalej jedziemy. Kaspia więc zaczęła skręcać w lewo (pewnie to właśnie odczytała z mojego ustawienia ciała i oczu, lub po prostu podjęła decyzję za mnie) a ja w ostatnim momencie chciałam skręcić w prawo… I tak to się nam drogi rozjechały…
-
Pamiętaj o wzroku peryferyjnym
-
Nie wstrzymuj oddechu, oddychaj miarowo, spokojnie. Cały czas. Jeśli oddychamy spokojnie, to mniej się też spinamy. Pamiętaj o tym, że – czy w to wierzysz, czy nie – koń wie, kiedy zatrzymujesz oddech. Ostatnio, przy okazji zdjęć do mojej książki, wyszło na jaw, że…napinam usta przy skokach. Oczywiście dałabym sobie rękę uciąć, że tego nie robię :). Rada jednej z naszych instruktorek: lepiej świadomie uchylić buzię podczas skoków niż ją nieświadomie zacisnąć.
-
Myśl tylko o tym, że przeskoczysz! Wierz w to, bądź pewny siebie. Powtarzaj sobie: „za chwilę wspaniale przeskoczymy”. Nawet jeśli się nie uda, nie martw się, nie poddawaj się. Powiedz sobie, że następnym razem wszystko się uda i próbuj dalej! Ileż to razy koń nie przeskoczył tylko dlatego, że ja byłam niepewna SAMEJ SIEBIE.
Dobrze zdawać sobie z tego sprawę i pracować nad tym. Jest to trudne, szczególnie dla młodych jeźdźców. Dzieciaki, czy młodzież przeżywają frustracje: „Upps! Nie udało się! Koń nie przeskoczył! Pewnie teraz znów nie przeskoczy!”. Niestety koń „czyta” nas i wie o czym myślimy. -
Oddaj wodze w odpowiednim momencie. Jeśli przy skoku nie oddasz wodzy i koń dostanie „po zębach”, możesz zrazić go do dalszych skoków i może odmawiać dalszej współpracy.
-
Przy samym skoku rozluźnij się tak, by „nie przeszkadzać” koniowi. Skok jest dużym wysiłkiem dla konia. Musimy stać się miękkim plecaczkiem przylegającym do konia, a nie twardym, sztywnym, miotającym się po plecach ciężarem!
Mam za sobą wiele nieudanych skoków. Ponieważ jeździmy w różnych stajniach, mamy do czynienia z różnymi końmi. Niektóre konie nie wybaczają błędów. Jeśli okażemy strach (zatrzymanie oddechu, niekontrolowane zaciskanie nóg), nie skoczą, tylko ominą przeszkodę bokiem.
Nigdy nie mam pretensji do konia. Jeszcze długo będę uczyć się … latać.