Część I o terenach przeczytasz tutaj : O terenach część I
Tereny pomagają w analizie nie tylko naszych emocji (o tym było więcej w części I), ale też naszego „fizycznego” zachowania w siodle. Oto, co ja „sprawdzam” wielokrotnie w terenie, co za każdym razem weryfikuję:
1. Czy mam spięte barki? Ramiona? Czy spinam uda? Uwierzcie mi! Trzeba ciągle się o to pytać. Ludzkie ciało ma tendencję do „napinki”. Naprawdę trudno to kontrolować. Cały czas się łapię, że jakąś część ciała niepotrzebnie trochę spinam. To rozluźnienie, o którym ciągle gdzieś słyszymy, to właśnie to! Teren to okazja do pracy nad rozluźnieniem! Obserwuj się, obserwuj swoje mięśnie.
Na ujeżdżalni najczęściej mamy „zadania”. Te zadania powodują, że nie poświęcamy tyle czasu, ile powinniśmy, na przyjrzenie się sobie samemu – swojemu ciału, każdej jej części.
2. Co z moimi rękoma? Jak pracują? Czy oddaję miękko wodze w kłusie, galopie? Co robię z wodzami?
Czy jeśli mój koń jest „szybki” i ciągle przyspiesza, wisi na ogonie drugiego, to czy czasem, instynktownie, nie uwieszam się na wodzach, powodując, że i koń się na nich uwiesza? Bardzo łatwo uruchomić instynkt koński: „koń napiera na źródło nacisku” (szerzej o tym instynkcie w książce “Jazda konna naturalnie! Co ten koń sobie myśli?).
Podczas terenów zawsze mam to w głowie.
Jeśli koń pędzi do przodu, to próbuj puścić wodze, oddać wodze i obserwuj, czy koń zwolni. Wiem, że to trudne. Ale to jedna z najważniejszych umiejętności – puścić wodze pędzącego konia (oczywiście, nie całkiem!). Ile to razy obserwuję walkę między jeźdźcami i końmi, walkę na pysku. Błędne koło – jeździec ciągnie konia, koń ciągnie jeźdźca. Jeśli wracasz z terenu i na drugi dzień masz zakwasy w rękach to znaczy, że “hamowałeś” rękami, wodzami, hamowałeś “na pysku”. Najgorszy z możliwych sposobów…
Jeśli zdarzy Ci się sytuacja, że koń wyrywa do przodu – ugnij jego łeb, wprowadź konia na koło, siądź głęboko w siodle, wypuść powietrze, rozluźnij ciało. I wodze luźno!
Piszę o tym, bo sama tak robiłam (i czasem dalej mi się to zdarza). Ale ważne, by zdawać sobie z tego sprawę i uczyć się kontrolować nasz odruch.
3. Jak zatrzymuję konia? Czy używam rąk? Czy pamiętam o tym, by zawsze używać własnego tyłka (dosiadu), a nie rąk? Usiądź ciężko w siodle, wysiedź, a ręce luźniutko. Pamiętaj – pysk konia to bardzo delikatna tkanka! Wyobraź sobie własne podniebienie.
4. Czy patrzę wzrokiem horyzontalnym – zarówno w stępie, jak i w pełnym galopie? To ważny temat, któremu poświęciłam cały wpis: O wzroku „peryferyjnym” .
Nie patrz na łeb konia, na zad konia przed Tobą, pod nogi, na ścieżkę. Patrz daleko, patrz tam, gdzie chcesz jechać. To niesamowicie pomaga m.in. w balansie.
5. Czy jestem lekka na koniu? Czy mu nie przeszkadzam?
Najważniejsze zadanie jeźdźca to nie przeszkadzać koniowi! Koń naprawdę wie, jak ma jechać i gdzie ma stanąć 🙂
Podczas niedzielnej jazdy było mnóstwo galopów – i tych kontrolowanych, wolniejszych, i tych typu „dzida”.
Przyjrzyj się, jak się czujesz podczas wolniejszego galopu, w pełnym siadzie? Czy naprawdę masz przyklejony tyłek do siodła i nie obijasz nim konia? Nie przeszkadzasz?
A w półsiadzie podczas „dzid”? Czy utrzymujesz równowagę nie na wodzach, tylko na swoich nogach? Często balans próbujemy wyrównać, przytrzymując się wodzy. Masz problem z równowagą – lepiej przytrzymaj się samego konia (szyi, grzywy), ale nigdy wodzy.
Było też mnóstwo przeszkód – powalonych na drodze drzew, przez które skakaliśmy.
Widzisz przeszkodę? Zrób odpowiednio wcześnie półsiad, rozluźnij się (dosłownie pomyśl o swoich mięśniach w każdej części ciała!), oddaj wodze przy skoku. Nie przeszkadzaj! Uśmiechnij się!! To samo robisz przecież na ujeżdżalni.
6. A co robię jak koń się potyka? Czy jestem na to przygotowana? Czy pozwalam, by wodze wydłużyły się, a moje ciało nie “uwaliło się” na konia nie pomagając mu w pozbieraniu się?
Nie możesz zaciskać wodzy. Wodza w takim momencie ma się wysunąć – tym sposobem nie dasz koniowi „po zębach”, pozwolisz, by się pozbierał, odzyskał równowagę.
To moja “check” lista. To pytania, które stawiam sobie za każdym razem w terenie. Przyjemność czerpana z terenów jest naprawdę wielka. Dbajmy nie tylko o swoją przyjemność, ale przede wszystkim o przyjemność konia 🙂